Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość :) cz.4
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> Olga Bończyk naszymi oczami czyli fanart
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:30, 30 Gru 2008    Temat postu:

, odebrała go i zaspanym głosem zaczęła rozmawiać.
Po tej rozmowie była przybita. Potrzebowała jak najszybciej wyjść ze szpitala i jechać na drugi koniec miasta. Zastanawiała się co zrobić. Są święta, jej noga jest w gipsie, odmrożone ręce bolą. Odważyła się wyjść z łóżka i podreptać kulejąc do dyżurki. Zastała tam swoją lekarkę:
- Pani doktor, muszę wyjść ze szpitala zaraz.
- Nie ma mowy.
- Ale ja muszę!
- Coś się stało?
- I tak i nie, ale to moja sprawa.
Pojechała do kliniki. Z jej matka było źle. Była na narkotycznych przeciwbólowych. Półprzytomna spojrzała na córkę, zaczęła płakać, coś szeptała. Dziewczyna jej nie słuchała, trzymała ją za rękę i płakała razem z matką.
- Wesołych świąt córeczko. Przepraszam – wyszeptała resztką sił po czym zasnęła
Jeszcze chwile tak siedziały. Aparatura do której była podłączona zaczęła piszczeć zdezorientowana dziewczyna wybiegła na korytarz, zaczęła krzyczeć
- Mama, coś z mamą.
Na tych miast pojawiła się lekarka. Średniego wzrostu szatynka krótko obcięta o miłym wyrazie twarzy. Ruch, szybka akcja. Wszyła do dziewczyny, nie miała dobrych wiadomości.
- Możesz jeszcze do niej wejść, ale to już są minuty.
- Dziękuję.
Weszła. Znów usiadła przy łóżku. Matka już nie odzyskała przytomności. Dochodziła 20. Do sali weszła ta lekarka, położyła dłoń na ramieniu córki swojej pacjentki. Sprawdziła jeszcze coś na aparaturze. Usiadła obok dziewczyny. Popatrzyła się na zabandażowane dłonie, nogę w gipsie oraz sińce i zadrapania na twarzy. Nagle ciszę przerwał dźwięk, którego Agata najbardziej się obawiała. Jej matka właśnie umarła. Dziewczynie poleciały łzy z oczu. Płakała jak małe dziecko, pomimo, że wiedziała że to prędzej czy później nastąpi. Lekarka przytuliła ją do swojego ramienia. Podała chusteczki.
- Pomóc Ci jakoś?
- Nie – wycierając nos – dziękuję. Dziękuję za te chusteczki i tą chwilę teraz.
Uśmiechnęła się. Jeszcze raz przytuliła dziewczynę do swego ramienia. Poszła do dyżurki. Agata kompletnie rozbita tym co się właśnie stało poszła do swojej oazy spokoju, ciszy. Była zła, smutna. Było jej zimno, łzy samoczynnie płynęły jej z oczu.
Gips – jego resztki – były na jej stopie. Znalazła swój kamień. Znalazła inne mniejsze, zaczęła puszczać kaczki.
Dochodziła północ. Dziewczyna nadal tak siedziała. Mróz ściskał, odrobina białego puchu skrzypiała pod nogami. Edyta stała wpatrując się w okno wychodzące na pobliski park. Nie wiedziała co robić. Była zamyślona. Z zamyśleń wyrwał ją głos Adama:
- Stało się coś?
- Tak. Moja pacjentka nie wróciła z przepustki.
- A kiedy miała wrócić?
- Obiecała, że na noc wróci. Pojechała gdzieś bardzo zdenerwowana.
- To zgłoś to na policji.
Rankiem 26.12 komisarze, ci sami co poprzednio, znaleźli ją wychłodzoną ze zwichniętą kostką i zapłakaną w tym samym miejscu co poprzednio. Erka, która przyjechała po dziewczynę była z zespołem Edyty. Ona sama też przyjechała. Zobaczywszy dziewczynę miała wrażenie, że wie co się stało wczoraj wieczorem.
Jeszcze tego samego dnia, z gorączką i kostką w gipsie trafiła na salę. Była smutna, przybita. Usiłowała się z kimś skontaktować jednak bez skutecznie. Koło 21 udało się jej dodzwonić do ojca. Bała się go, nie nawidziła go. Winiła go za śmierć matki i jej chorobę. Po tej rozmowie była w jeszcze gorszym stanie niż przedtem. Jeszcze czekała ja rozmowa o tym co chciała zrobić w wigilijny wieczór. Koło północy zasnęła. W pobliżu jej sali cały czas kręciła się Edyta. W końcu Adam nie wytrzymał:
- Czy ona jest dla Ciebie kimś bliskim?
- Nie wiem, być może – zbyła kolegę, chcąc zachować tą sprawę tylko dla siebie i Agaty
Wydawało się, że dziewczyna zrozumiała do jakiego stanu się doprowadziła, że noc i kolejne dni grzecznie spędzi w szpitalnym łóżku. Lecząc ciągle zaognione rany po odmrożeniach, podrażnione zimnym powietrzem oskrzela i zwichniętą kostkę.
Jednak jeszcze tej samej nocy, korzystając ze spokoju panującego na oddziale wymknęła się ze szpitala. W tej chwili potrzebowała przestrzeni, ciszy i ciemności. Znała takie jedno jedyne miejsce. Poszła tam, gnana znów przez muzykę w jej uszach. Tym razem nie wiedziała dlaczego na przemian grał jej walc „Nad pięknym modrym Dunajem” i „Marsz Radeckiego”. Obydwa utwory nie były stosowne do jej sytuacji.
Wreszcie była zima. Prawdziwa zima. Śniegu było po kolana. Mróz ściskał na całego. Agata w tym w czym wyszła ze szpitala siedziała na swoim kamieniu. Płakała, jej płacz pomału zaczynał przechodzić w krzyk.
Edyta niczego nie świadoma poszła zaglądnąć do jej sali. Zauważywszy jej zniknięcie nie dzwoniła już na policję. Ubrała się i pojechała nad kamieniołom. Nie musiała długo szukać, krzyk i wyrzucanie z siebie złości było tak donośne, że niosło się po całej okolicy.
- Agata
Brak reakcji ze strony dziewczyny.
- Agata – ponowiła – chodź wracamy do szpitala.
- Nie! Nie mam po co!
Lekarka domyślając się co się stało. Podeszła bliżej. Objęła ją ramieniem popatrzyła na przemoczone rękawiczki i zniszczony gips. Kucnęła przy niej. Popatrzyła się swoimi brązowymi oczami –wcześniej zdjąwszy z nich okulary - w jej smutne, przekrwione od płaczu niebieskie oczy. Kucały tak jeszcze chwilę w milczeniu. Po czym Agata pozwoliła się odwieźć do szpitala. W czasie drogi milczała, aż w pewnym momencie wydała z siebie dźwięk przypominający syczenie kota albo pojękiwania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:32, 31 Gru 2008    Temat postu:

Andzia normalnie mnie zamurowało Ty pisz szybko kobieto! I mi nie przerywaj w takich momentach Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:21, 04 Sty 2009    Temat postu:

a ty kiedy?? moze wieczorem cos dam jak mnie wena nawiedzi w pociagu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:44, 04 Sty 2009    Temat postu:

Oj ty się lepiej nie pytaj, bo ja leżę i kwiczę i kompletnie nie wiem za co się brać! Ani jak się brać Lol Ale jak dobrze pójdzie, to albo dam całe opowiadanie do końca m-ca, albo wcześniej, ale za to w odcinkach, ale na tej samej zasadzie, czyli do ściągnięcia, bo konieczne będzie ujawnienie niektórych nazwisk, a nie mogę tego zmienić, bo to by mi zepsuło całokształt. Uff... Lol Jak się już zabiorę do stukania, to jakoś idzie, tylko robię błędy takie, że się sama z siebie śmieję Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:05, 06 Sty 2009    Temat postu:

chwilow tyle, wiecej nie wiem kiedy, jak mnie wena nawiedzi

Zaczęła płakać, poruszać palcami wystającymi z drących się rękawiczek. Stawały się one coraz bardziej piekące i czerwone.
- Już jesteśmy blisko. Wytrzymaj jeszcze chwilę.
Nic się nie odzywała. Tępo wpatrywała się w oddalające się zabudowania. Wjechały w las otaczający szpital. Gdzie niegdzie lampa świeciła na choinki w nim rosnące. Była w swoim świecie, zupełnie uciekła od tego co ja otacza.
- Wysiadamy. –Edyta podając jej rękę i otwierając drzwi samochodu. Dziewczyna zdawała się nie słyszeć tego słowa – Agata, jesteśmy już na miejscu.
- Dobrze. Już.
Było koło trzeciej nad ranem. Mróz osiągnął szczyt. Było bardzo zimno, ale jednocześnie pięknie na polu. Agata stała oparta o samochód. Wreszcie poczuła ulgę na dłoniach. Była nie obecna myślami. Edyta położyła jej swoją rękę na ramieniu, potrząsnęła delikatnie dziewczyną wyrywając ją z jakiegoś letargu.
Weszły do wnętrza szpitala. Ręce znów zaczęły boleć i piec. Dziewczyna już nie płakała. Jej twarz była czerwona od różnicy temperatur oraz od temperatury, która jej skoczyła. Gips znów był do wymiany. Krzysiek nie mógł się tym zając, bo właśnie operował. Zjawił się jakiś inny lekarz. Studentka zdawała się tego nie zauważać siedząc na kozetce na izbie.
- Dobry wieczór – owy lekarz wchodząc do izby
- O, cześć – Edyta widząc kolegę – pewnie już słyszałeś o naszej turystce.
Dziewczyna w tym momencie podniosła głowę. Wyraz jej twarzy zmienił się z obojętnego na zdziwiony. Wzrok Agaty i lekarza spotkały się w tym samym punkcie. Popatrzyli się na siebie nie wiedząc co robić. Lekarz okazał się mieć więcej rozumu i zaczął rozmowę.
- Agata? – lekko zdziwionym tonem – Co się stało w nogę?
- Tak. A my się znamy? Bo jakoś nie kojarzę.... – zagłuszając swoje wewnętrzne ja mówiące zupełnie coś innego
- Jak najbardziej. Pamiętasz Elę? – zakładając jej świeży gips
- Tak – trochę przytomniejszym głosem
- No a ja jestem Janusz, jej mąż. Jesteśmy znajomymi Twoich rodziców.
- A fakt. Przepraszam, nie poznałam w tym świetle.
- Nie ma sprawy. A gips już gotowy. Teraz pokaż ręce.
Wyciągnęła je w jego stronę nadal siedząc na specjalnym łóżku. Pokręcił przecząco głową widząc w jakim są stanie. Pomógł się jej położyć. Powoli zaczął zdejmować te rękawiczki z jej dłoni. Przemoczone, pod wpływem mrozu przywarły do dłoni, a teraz odmarzły i schodziły razem z płatami skóry. Agata stawała się coraz bardziej niespokojna. Dziewczyna zaczęła wyrywać swoją rękę z jego ręki, a ta była coraz bardziej zakrwawiona.
Kilka miesięcy później. Było już dawno po pogrzebie. Agata zdawała się pogodzić z faktem, że stałą się pół sierotą, chociaż w podświadomości czuła, że tak nie jest. Bo ile razy czegoś by sobie nie zrobiła to zawsze wychodziła z tego obronną ręka. Jeszcze teraz gdy się jej to przytrafiło. Zastanawiała się czy aby dobrze robi. Właśnie wykręcała dobrze znany jej numer. Bała się. Wiedziała, że teraz to dostanie porządny ochrzan i pewnie skończy się położeniem w szpitalu.
- Dzień dobry, chciałam się zarejestrować do dr Mogiły, na jutro.
- Przykro mi, ale Pani doktor nie ma. Mogę Panią zarejestrować do kogoś innego, ale dopiero na przyszły tydzień. Albo niech Pani podejdzie jutro do przychodni. Będzie doktor Kuszyńska.
- Dobrze dziękuję.
Piątkowe popołudnie Agata stojąc już po drzwiami gabinetu zastanawiała się co powiedzieć o co się zapytać, aby zgodziła się ją przyjąć. W zasadzie miała już wchodzić. Nagle zawirowało jej w głowie, przed oczami zobaczyła gwiazdki. Potrząsnęła głową – nic się nie poprawiło. Poczuła jak zaczynają jej drżeć mięśnie nóg i całą zaczęła się trząść. Z oddali jakby słyszała czyjeś głosy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:41, 15 Sty 2009    Temat postu:

Wesoly to wrzucaj cd żebym miała powód do wygrzebania się z notatek Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:55, 24 Sty 2009    Temat postu:

ale tu puuusto ostatnio Smutny

Andzia super !Wesoly

a teraz taka jednorazówka spółki Ag@ and gwiazda company Wesoly :

Edyta stała w jasno fioletowym szlafroku przy szafce kuchennej i robiła sobie kolację w postaci sałatki. Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Zdziwiona popatrzyła na zegarek, który wskazywał 23.54 i pomyślała: „kto to może być”? poszła otworzyć. Za drzwiami stał Kuba.
- Cześć. Możemy porozmawiać?
- Jasne... wejdź. Z nieba mi spadłeś. Zrobiłam tyle sałatki, że masakra… poczekaj tu chwile. Pójdę się ubrać.
- Ok...
Pognała do łazienki. Raz dwa się przebrała i poszła do kuchni.
- Co robisz?
- Wino otwieram... kurcze...
- Chyba to ci się przyda – podała mu korkociąg
- Dzięki.
Przyjrzała mu się. Wiedział, że martwi się o Tomka., ale nie wiedziała dlaczego przyszedł do niej... Wzięła się za przyrządzanie sałatki.
- Nareszcie – rzekł po chwili mocowania się z korkiem od wina
- Weź spróbuj.. jakaś mdła mi wyszła
- Yyy... nie. Jest taka akurat.... Gdzie masz kieliszki?
- Tam na górnej półce...


Po smakowitej kolacji Kuba otworzył drugą butelkę wina i sobie rozmawiali w najlepsze.
Rozmawiali o tym, o tamtym i o niczym…
- Aaaaa.... (ziewnęła) przepraszam.…
- Znudziłem cię?
- Nie... wiesz co?
Podeszła do wieży i na cały regulator puściła „Wielką miłość” Krajewskiego
- Pamiętasz? – spytał podchodząc do niej i wziął ją za rękę
- Jak mogłabym zapomnieć- kołysali się do swojej piosenki .
Tańczyli tak przez chwilę w ciszy słuchając bicia swojego serca.
Ni stąd ni z owąd Kuba ją pocałował, a ona nie zastanawiając się długo pogłębiła pocałunek i pomogła mu zdjąć sweter……



- Jak ja Cię kocham… - szepnął Kuba żeby jej nie obudzić – obiecuje ci, że już cię nigdy nie opuszczę...
- Ja też cię nie opuszczę... – obudziła się – i ja tez cię kocham .
- Słyszałaś?
- COOOO? NIE SŁYSZĘ! MÓW GŁOŚNIEJ! – zaśmiała się – no pewnie, że słyszałam…


Po dyżurze gdy Kuba się przebierał Edyta wpadła na chwilkę do pokoju lekarskiego.
- Cześć Edytko! – krzykną z szatni
- Skąd wiedziałeś, że to ja?
- Hehe... męska intuicja!
- Intuicja – westchnęła i usiadła na krześle
- A ty się nie przebierasz? – wyszedł z szatni
- Nieee... mam jeszcze operacje.. masz – dała mu kluczyki do samochodu – przydzą ci się.
- Dzięki.. wielka jesteś. Zmywam się. To pa
Cmoknął ją w policzek i już go nie było
- Pa...


Po długiej i ciężkiej operacji Edyta była w szatni. Usłyszała jak ktoś zamknął drzwi.
- Jest pan pewien? – poznała głos Stefana – może to jakaś inna osoba
- Nie. Zmarły to Jakub Burski. Znaleźliśmy przy nim dokumenty...
Edycie zrobiło się słabo.
Chwyciła płaszcz i torebkę
- Czy ja dobrze usłyszałam? – spytała wychodząc z malutkiego pomieszczenia - Kuba.. nie żyje? – Popatrzyła na policjanta
Nie odezwali się
-NO POWIEDZ COŚ!!!! – zwróciła się do Stefana
- Pan Burski.... miał wypadek... przykro mi – odpowiedział policjant
- Edytko... – zaczął Stefan
- Dajcie mi spokój – wybiegła ze szpitala. Pobiegła prosto do domu.


Wpadła do mieszkania cała mokra (deszcz) i cała zapłakana.
Nie zastanawiając się długo wzięła swoje ulubione wino, włączyła „Wielką miłość” i usiadła na kanapie.…
Gdy była w połowie butelki usłyszała, że ktoś wchodzi
„To pewnie pani Leokadia” – pomyślała „widziała mnie jak wbiegałam na górę…”
- Rano powiedział, że mnie kocha – zaczęła gdy ten ktoś wszedł do pokoju, a jej się nie chciało głowy podnosić – że mnie nie opuści.. a teraz? Teraz go nie ma! I to wszystko przeze mnie…
- Co przez ciebie? Kochanie co się stało?
Wpadła mu w ramiona
- Kochanie…
- Bo ja usłyszałam jak policjant mówił Stefanowi, że ty miałeś wypadek…
- Ja?? Hm...nic mi o tym nie wiadomo…
- No bo znaleźli twoje dokumenty przy nim…
- Możliwe... bo gdzieś je zapodziałem… kochanie. Popatrz na mnie
Popatrzyła na niego oczami pełnymi łez
- Powiedziałem ci, że cię nie opuszczę i słowa dotrzymam....

Koniec Kwadratowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag@
fan



Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:01, 24 Sty 2009    Temat postu:

dementuje ! xD
to nie prawda ja tylko dałam Gwiazdce pomysł i troszkę błędy poprawiłam a ona sama to napisała Wesoly ale ładne nie?! Lol no wiadomo Paulina zawsze ładnie pisze Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika
przyjaciel forum



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 1:01, 24 Sty 2009    Temat postu:

wreszcie cos nowego. calkiem fajny pomysl Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:49, 24 Sty 2009    Temat postu:

Cytat:
to nie prawda ja tylko dałam Gwiazdce pomysł i troszkę błędy poprawiłam a ona sama to napisała

gdyby nie Ty to bym tego wogóle nie napisała Jezyk przez te moje kartki jako podstawki od kubka Wesoly Wesoly a jak bym napisała to bym się po raz setny powtórzyła Wesoly


Cytat:
no wiadomo Paulina zawsze ładnie pisze

ja? <hahaha> błagam Cię Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika
przyjaciel forum



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 10:59, 24 Sty 2009    Temat postu:

napisalyscie wspolnymi silami - wazne ze przyjemnie sie czyta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:07, 24 Sty 2009    Temat postu:

super :* nieoczekiwane zakończenie Jezyk gratulacje się należą Wam obu Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:48, 25 Sty 2009    Temat postu:

Zawirowało jej jeszcze mocniej w głowie. Nie bardzo wiedziała co się stało.
Po kilku minutach doszła do siebie. Leżała na noszach na izbie. Nad swoją głową widziała zatroskaną zdenerwowaną twarz Edyty.
Całe pomieszczenie nadal jeździło w koło. Próbowała skupić wzrok na jednym punkcie i określić czy to jest rzeczywistość czy też senne marzenie. Niestety chłód jaki właśnie przeszył jej ciało i wywołał falę dreszczy był zupełnie realny.
- Przepraszam, przepraszam – znów jak katarynka zaczęła to powtarzać, gdy nad swoją twarzą zobaczyła twarz Edyty
- Nie przepraszaj. Coś Cię boli i z czym przyszłaś do przychodni?
- Głowa, kręci mi się w głowie i w uszach dzwoni.
Tego samego dnia wieczorem lekko otumaniona lekami Agata leżała w szpitalnym łóżku. Wreszcie po raz pierwszy od kilku tygodni nie kręciło się jej w głowie, ani nie dzwoniło w uszach. Przysypiała. Jej spokój nie trwał długo. Znów poczuła zawroty i dzwonienie w uszach. Tym razem było jej jeszcze nie dobrze. Jakby na zawołanie, albo ściągnięta telepatycznie zjawiła się Edyta.
Studentka podświadomie poczuła się bezpieczna, zaczęła płakać. Lekarka widząc w jakim jest stanie usiadła przy niej.
- Czemu płaczesz? Już jest dobrze.
- Nic nie jest dobrze i nigdy nie będzie.
Edyta dopiero teraz poczuła, że ręka, którą trzyma drży, a puls jest bardzo przyspieszony. Zerwała się z miejsca i prawie biegiem udała się do zabiegowego po jakieś leki i kroplówkę. Po kilku minutach była spowrotem. Coś wstrzyknęła do wenflonu, coś do kroplówki, którą podłączyła. Teraz obie czekały. Agata wpatrując się w twarz lekarki, a ta patrząc raz na twarz swojej pacjentki, a raz na aparaturę. Po około pięciu minutach serce zaczęło zwalniać. A drżenie ręki zupełnie ustało.
- Co to było? – Agata
- Już czujesz się lepiej? – unikając odpowiedzi na zadane pytanie
- Co mi jest? To było okropne.
- Skoczyło Ci ciśnienie. Zostajesz w szpitalu na badania.
Agacie noc minęła spokojnie. Dość szybko udało się jej zasnąć. Miała dość mocny i spokojny sen. Edyta co jakiś czas zaglądała do niej. Znów czuła się za nią odpowiedzialna i to nie tylko ze względu na wykonywany zawód.
Dziewczyna obudziła się koło 11. Przy jej łóżku siedziała Natalia i ktoś jeszcze. Ta druga osoba wywołała uśmiech na jej twarzy. Zaczęły rozmawiać. Śmiały się. Nagle znowu dziewczyna poczuła to samo co dzień wcześniej. Tym razem drżenia nie dało się ukryć. Goście przestraszyli się. Natalia pobiegła po lekarza. W dyżurce była akurat Edyta, która przebierała się po skończonym dyżurze.
- Coś z Agatą! – przestraszonym tonem
- Co się dzieje? – biorąc stetoskop i nie zważając na to, że już była przebrana
- Jej ręka się trzęsie.
W Sali. Dziewczyna była znów blada i tym razem już nie tylko dłoń drżała, ale cała ręka i mięśnie łydek. Lekarka wyprosiła z sali Natalie i Małe Chude – tą drugą osobę. Sama osłuchiwała płuca i serce Agaty. Wszystko było w porządku, tym razem ciśnienie się podniosło, ale nie tak jak poprzedniego dnia.
- Agata wytrzymaj jeszcze chwilę. Idę po leki i pobiorę krew, aby zobaczyć co jest przyczyną.
Nic nie odpowiedziała, tylko mrugając oczami odpowiedziała ok. Koło godziny później Edyta miała wyniki swojej podopiecznej. Były takie na jakie wskazywały objawy. Niedobór potasu. Podała leki i następnego dnia wysłała do domu.
Już kolejnego dnia po wypisie nieprzytomną przywiozła Monika do szpitala. Zabrała ją z uczelnianego laboratorium chemicznego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:58, 26 Sty 2009    Temat postu:

nareszcie Kwadratowy super Wesoly Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:41, 26 Sty 2009    Temat postu:

ech dzieki, teraz juz na serio nie wiem kiedy dam kolejny, ale znajac zycie w tygodniu cos skrobne, jak tylko dostane odpowiedz na moje pytanie w sprawie przypadku medycznego jaki chce tu poruszyc:d a i kolejne sie tworzy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> Olga Bończyk naszymi oczami czyli fanart Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 8 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin