Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość :) cz.4
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> Olga Bończyk naszymi oczami czyli fanart
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dominika
przyjaciel forum



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 11:08, 23 Lis 2008    Temat postu:

rewealcyjen! czekam na wiecej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:32, 23 Lis 2008    Temat postu:

To jest najbardziej durnowaty cd jaki napisałam(przynajmniej do tej pory), chyba ze mną jest coś nie halo(spadł u mnie śnieg i to chyba dlatego), więc proszę o wyrozumiałość(jak się komuś nie che czytać to niech lepiej nie czyta Lol)
Dr. Edyta(ze śmiechem): Udzielić ci korepetycji?
Nastolatka: Niee, poproszę mamę, żeby mi przyniosła książkę.
Dr. Edyta: Rozmawiałaś z rodzicami. Widzę, że ruszyłaś z miejsca.
Nastolatka: Jak pociąg pośpieszny.
Dr. Edyta: Wiesz co, zapomniałabym na śmierć ci powiedzieć. Ten duch jednak przyniósł jakieś korzyści.
Nastolatka: Jakie?
Dr. Edyta: Doszłam do porozumienia z pewną panią ordynator z którą miałam na pieńku.
Nastolatka: Oo! Chodzi o tą, która wtedy zarzuciła pani że jest pani arogancka?
Dr. Edyta: Dokładnie.
Nastolatka: Ale co ma do tego ten duch?
Dr. Edyta: Ona też go widziała, w swoim gabinecie. A dyrektor nie chce jej wierzyć. Więc chodzi i szuka jakiegoś poparcia. A że ja jej się jakimś trafem nawinęłam pierwsza pod rękę to dzięki temu cóż, krótko mówiąc doszło między nami do pojednania.
Nastolatka: Kurczę. W takim razie mamy problem. Jeśli ona go widziała w swoim gabinecie to znaczy, że on może się pojawiać gdzie chce! A to by znaczyło, że jeśli moje pomysły spalą na panewce, to nie będzie można odprawić rytuału wypędzenia, bo nie mamy do czynienia z miejscem nawiedzonym!
Dr. Edyta: Boże, skąd ty to wszystko wiesz?!
Nastolatka: Nie jestem Bogiem, nie do przesady! Miałam nadzieję, że...a z resztą moje nadzieje już są całkowicie nieważne. Mam przygniatające mnie wrażenie, że już się od niego nie uwolnię.
Dr. Edyta: To jest możliwe?
Nastolatka: Nie wiem. Ale wydaje mi się, że tak.
Dr. Edyta: No a nie można go jakoś inaczej wypędzić.
Nastolatka: Nie wiem, nie mam pojęcia. Już mi się wszystko miesza. Jedyne rozwiązanie jakie tu widzę to okultystyka...
Dr. Edyta: Przepraszam, co? Co ma okulistyka to...
Nastolatka: Nie okulistyka tylko okultystyka. Mam na myśli seans spirytystyczny. Ale to może być fatalne w skutkach, albo nawet całkowicie bez sensu. Z polskiego na nasze: albo skończy się opętaniem, albo nie uda mi się wywołać tego ducha.
Dr. Edyta: To może ten Nowicki coś poradzi? Co jak co, ale on chyba coś wie na ten temat...
Nastolatka: Tyle co ja. Poza tym jest całkiem zielony w praktyce. Wiem, bo go pytałam.
Chwila ciszy. Paulina patrzy w okno.
Nastolatka: Przychodzi mi bardzo durny pomysł do głowy. Nie, to jest głupie i nie realne. Całkowicie.
Dr. Edyta: Ale co?
Nastolatka: Gdybym uciekła się do okultystyki i on wszedł we mnie, to dzięki egzorcyzmowi można by go odesłać bezpośrednio do...znaczy tam gdzie powinien być. To jest naprawdę głupie. Ja już do reszty zwariowałam!
Dr. Edyta: Nie skomentuję, bo to nie moja działka, ale nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.
Nastolatka: Z resztą tak czy tak to ja i tak się boję, że on we mnie wejdzie, prędzej czy później...
Dr. Edyta: Niby dlaczego?
Nastolatka: Nie wiem, moje głupie paranoje. Po prostu mam złe przeczucia. Wydaje mi się, że przy moim szczęściu...Do tego mam podobno słabą psychikę.
Nazajutrz.
Nowicki: To jest jedyne wyjście.
Nastolatka: Boże, czy pan sobie nie zdaje sprawy jak to się może skończyć?
Nowicki: Jak?
Nastolatka: W najgorszym przypadku śmiercią!
Nowicki: Nie sądzę.
Nastolatka: Proszę pana, jestem za mądra w tym temacie żeby mi wtykać takie dyrdymały!
Nowicki: Pewnie twierdzisz tak opierając się o przykład tej niemki Anneliese...
Nastolatka: Tak. Dokładnie.
Nowicki: Ale chciałbym ci zwrócić uwagę na to, że to był szczególny przypadek...
Nastolatka: Trala la la! Każdy może tak skończyć. Dobra, niech już będzie. Ale jak by co, to nie był mój pomysł.
Nowicki: Nie, prezydenta. Oczywiście, że twój!
Nastolatka: To w takim razie niech pan nawet nie myśli że to zrobię!
Nowicki: No dobrze.
Nastolatka: To w taki razie zna pan ,,prawdziwą wersję zdarzeń’’?
Nowicki: Tak, to było opętanie bez twojej ingerencji.
Nastolatka: Dokładnie.
Nowicki: Coś jeszcze nie jasne?
Dr. Edyta(wzdycha): Wszystko, proszę pana. Wszystko.
Nowicki: Słucham?
Dr. Edyta: A ja co mam robić?
Nastolatka: Cokolwiek, niech się pani zda na improwizację.
Psycholog: Tylko że nie możemy siedzieć i nic nie robić, udawać że wszystko jest w porządku. Znając życie, to na pewno zostanie ściągnięty psychiatra...
Nastolatka: Dobra, mi już i tak będzie wszystko jedno.
Psycholog: Tak, tylko wiesz, po co mają cię nadziewać jakimiś lekami psychotropowymi, skoro to jest niepotrzebne.
Nastolatka: Jak? Broń Panie Boże, żadnych psychotropów!
Dr. Edyta: To co, ty będziesz skakać po ścianach i Bóg wie, co jeszcze a my mamy stać z założonymi rękoma?
Nastolatka: Nie, przywiązać mnie do łóżka. Za wszelkie szkody przepraszam z góry.
Nowicki: Chwila bo ja tu czegoś nie rozumiem! Co ma opętanie do leków uspokajających i tak dalej? Nic mi o tym nie wiadomo.
Nastolatka: Oglądał pan ,,Egzorcyzmy Emily Rose’’?
Nowicki: Tak, owszem.
Nastolatka: To niech pan obejrzy jeszcze raz! Pewien mądry lekarz podawał jej Gambutrol, i z medycznego punktu widzenia to dlatego egzorcyzmy się nie udały! A oskarżano księdza!
Nowicki: Musiałem to przeoczyć.
Nastolatka: Najwyraźniej tak. To kiedy pan planuje zaczynać?
Nowicki: Nie ukrywam, że nie mogę się doczekać. Ale najpierw trzeba będzie zebrać potrzebne informacje.
Nastolatka: Potrzebny będzie komputer z dostępem do sieci.
Nowicki: Zawsze noszę przy sobie laptopa. Z dostępem do sieci.
Nastolatka: Aha. To niech pan zbiera informacje, a ja się pouczę biologii.
Dr. Edyta: A ja pójdę do swoich obowiązków.
Psycholog: Ja też. Mam dzisiaj prawdziwy nasyp pacjentów.
Nowicki uruchamia laptopa, Paulina otwiera książkę. Psycholog Szafrańska i Dr Edyta wychodzą.
Pół godziny później.
Ordynator Orlicka: To co pani mówi wydaje mi się jakieś nierealne. Egzorcyzmy? Opętanie i to z własnej woli? Czy ta dziewczyna jest na pewno normalna i zdrowa psychicznie.
Dr. Edyta: Raczej tak.
Ordynator Orlicka: Nie, nie chcę mi się, w to wierzyć.
Dr. Edyta: Ale niech pani pamięta, o czym pani mówiłam...
Ordynator Orlicka: Rozumiem. Tylko boje się o tą dziewczynę.
Dr. Edyta: Ja też, ale skoro nawet ten parapsycholog nie widziała innego rozwiązania, to chyba to nie jest aż tak niebezpieczne i ryzykowne.
Ordynator Orlicka: Mi się jednak wydaje, że jest. Tu się dotyka czegoś, co jest nieznane człowiekowi...
Dr. Edyta: Tak, też tak sądzę. Ale my nie mamy na to wpływu, to nie nasza sprawa.
Ordynator Orlicka: Gdybym ja miała na to wpływ, to na pewno bym się nie zgodziła. A ta dziewczyna? Nie boi się tego?
Dr. Edyta: Czasem mam wrażenie, że ona niczego się nie boi. Ale wiem, że w środku jest przerażona tym wszystkim.
Ordynator Orlicka: Dziwna sprawa. Jednak powiem pani szczerze: jestem ciekawa, jak to wszystko się rozwinie.
Dr. Edyta: Głupio mi się przyznać, ale ja też. A ciekawość to pierwszy stopień do piekła...
Kilka godzin później. Sala Pauliny.
Nastolatka: Dobra, wątpię, czy napiszę tą kartkówkę, ale na wszelki wypadek umiem. I co? Znalazł pan coś?
Nowicki: Tak. Wszystko co jest potrzebne. Myślę, że możemy zaczynać. Skoczę tylko do sklepu po krzyżyk i świece.
Nastolatka: Ha ha ha! Bardzo śmieszne, naprawdę. Ma pan szampańskie poczucie humoru.
Nowicki: Ty też. Za kilka godzin najprawdopodobniej będziesz miała drugą duszę, a ty się uczysz biologii.
Nastolatka: E ,e! Biologię skończyłam godzinę temu. Teraz to była historia.
Nowicki: Dobra: za kilka godzin ktoś tobą zawładnie a ty się uczysz biologii i historii!
Nastolatka: Historia vitae magistra est! Aha i jak pan ma zamiar iść do sklepu to niech pan wleci do spożywczka i kupi mi gumę do żucia.
Nowicki: Gumę do żucia? Po co ci do seansu spirytystycznego guma do żucia?
Nastolatka: Nie do seansu. Po prostu, skoro mogę tego nie przeżyć to chcę sobie ostatni raz pożuć gumę!
Nowicki: Ha ha ha! I kto tu ma szampańskie poczucie humoru?
Nastolatka: Ja to mówiłam na poważnie. To co: idzie pan czy mam się sama ruszyć?
Kilka minut później.
Dr. Edyta: Gdzie ten Nowicki?
Nastolatka: Poszedł po krzyżyk, świece i gumę do żucia.
Dr. Edyta: Co? Poszedł po gumę do żucia?
Nastolatka: Owszem. W ramach mojego ostatniego życzenia.
Dr. Edyta: Czy ty kiedykolwiek będziesz poważna?
Nastolatka: Ja cały czas jestem poważna!
Dr. Edyta: A dlaczego leżysz głową w dół?
Nastolatka: Bo mi tak wygodnie.
Dr. Edyta: A właściwie to gdzie to ma się wszystko odbywać? Tutaj?
Nastolatka: Niee. W piwnicy. Mówiła pani o tym nieużywanym pomieszczeniu.
Dr. Edyta: No tak.
Nastolatka: Ano też właśnie. Nic innego nam nie przyszło do głowy. To znaczy mnie i panu Andrzejowi.
Dr. Edyta: Tak, tylko jak wyjaśnię twoje zniknięcie?
Nastolatka: I tu właśnie jest hak. Myślałam długo nad tym i stwierdziłam, że najlepiej będzie, jeśli po prostu nie będzie pani tego wyjaśniać.
Dr. Edyta: Znaczy co?
Nastolatka: Niech pani udaje, że nic nie wie.
Dr. Edyta: Wiesz, że możesz mnie wrobić w niezłą kabałę? Gdyby było coś takiego, to to jest zaniedbywanie pacjenta. Sprzeczne z etyką lekarską. Prowadzi do odpowiedzialności...
Nastolatka: Karnej. Wiem. To niech pani tak to upozoruje, żeby to nie było zaniedbywanie pacjenta!
Dr. Edyta: Jesteś za bardzo wymagająca. A tak właściwie to czego ja mam się spodziewać?
Nastolatka: Znaczy?
Dr. Edyta: Chcę wiedzieć z czym mam mieć od czynienia.
Nastolatka: Raczej z kim. Z opętaną czternastolatką.
Dr. Edyta: To nie brzmi pocieszająco.
Nastolatka: Nie, zgadzam się.
Nowicki: I jestem. Masz(rzucając Paulinie gumę). Żuj póki możesz.
Nastolatka: Dobra: dwa zero dla pana. Ale to nie było miłe.
Dr. Edyta: Nie.
Nowicki: Przepraszam. W porządku?
Nastolatka: Ile mam czasu?
Nowicki: Dwie godziny. Wystarczy na żucie?
Nastolatka: Nie mówiłam o żuciu. Jest jeszcze jedno miejsce gdzie bym chętnie poszła, ale nie starczy mi czasu.
Nowicki: To znaczy?
Nastolatka: Na herbatę do ,Finezjii’’.
Nowicki: No to ci rzeczywiście nie starczy czasu. Ale chyba obędziesz się bez tej herbaty, co?
Nastoaltka: Jak sobie pomyślę, że jeszcze się kiedyś napiję w tej herbaciarni, to tak, ale jak...
Dr. Edyta: Dobra, dobra. Wystarczy. Jeszcze wypijesz niejedną herbatę.
Nastolatka: We ,,Finezjii’’
Dr. Edyta: Tak we ,,Finezjii’’.
Nastolatka: To co ja będę robiła przez te dwie godziny? Pisała testament?
Dr. Edyta: Nie sądzę, żeby ci był potrzebny...
Nastolatka: A jak będzie to co?
Dr. Edyta: To się pomyśli, jasne?
Nastolatka: Niejasne. Ciemne jak niebo w nocy. Wiem, truję. Co to ja jeszcze...Szkoda tylko, że już nie zdążę napisać powieści, ale cóż...
Dr. Edyta i Nowicki: Paulina...!
Nastolatka: Dobra. Już nic nie mówię. Będę milczeć jak gró...przepraszam! Będę milczeć jak zaklęta.
Nowicki: W końcu. A ja sobie pomyślę.
Nastolatka: O! Ciekawe zajęcie.
Dr. Edyta(ze śmiechem): A podobno ktoś tu miał nic nie mówić!
Nastolatka: Nie mogę się powstrzymać. To inaczej: będę się ograniczać w mówieniu. O czym pan będzie myśleć?
Nowicki: Co teraz z tymi świecami i krzyżykiem...
CD pojutrze, albo jeszcze później Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:28, 23 Lis 2008    Temat postu:

durna to jest szkoła a nie Twoje opowiadania Jezyk
hm...co ja mam Ci napisać, żeby sie nie powtarzać? <udaje,że myśli> .....
no to jest za*****te ! i czekam na Cd Wesoly

Gosia,Zosia i inne dziewczęta.. co z waaaaami?? gdzie są wasze cuda//
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:36, 23 Lis 2008    Temat postu:

PaBia, interesujące to Ale jak będą duchy to daj ostrzeżenie <boisie>

Moje nie wiem... jeszcze poczekacie długo, przykro mi ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:56, 23 Lis 2008    Temat postu:

Gwiazdka możesz się powtarzać, mi tam wszystko jedno. Bylebym wiedziała, że ci się podoba Lol
Zosiu kochana jako takich duchów już nie będzie. Ale będą straszne opisy seansu i egzorcyzmów. I to tyle w tym temacie Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:30, 24 Lis 2008    Temat postu:

Paulina to jest moze nie genilane, ale bardzo fajne, ja mysle, moze jak skoncze fizyke to cos wrzuce, czyli za jakies 2-3tyg

Zosia, Gocha, Magda, a wy co??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:42, 24 Lis 2008    Temat postu:

PaBia padłam nad Twoim podpisem, dopiero go zobaczyłam Lol

"Przepraszam, a wyśle mi pan te zdjęcia?" a tu mi Magda się zwija ze śmiechu że właśnie wypaliła to samo i to jest tata Pauliny <hahaha> a Twój tata nieśmiało palcem na Ciebie "-ee... no..." hahaha WesolyWesolyWesoly


Ja? nie wiem. może jutro coś skrobnę jak mi sie bedzie chciało Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:42, 25 Lis 2008    Temat postu:

A tak oglądałam filmik z Poznania i mi się przypomniało Lol Nie no to było genialne Wesoly Jemu bardzo niezręcznei było bo go tak obleciałyście wszystkie... Zosia to czekam! Ja kiedy to nie wiem...może w ten weekend Wesoly

Ostatnio zmieniony przez PaBia dnia Wto 21:43, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:55, 30 Lis 2008    Temat postu:

tadaaam... długo oczekiwana, wreszcie dokończona - cz. 10 Jezyk

cz 10.1 "Niech pan natychmiast puści moją pacjentkę!" /glina

Sama nie wiedząc kiedy, usnęłam kiedy rozmawiały na korytarzu przed salą. Obudziłam się chyba wczesnie rano, bo na korytarzu było pusto. Podniosłam głowę i na szafce obok mnie leżał obrazek przedstawiający trzy aniołki, jeden wiekszy opiekujący się dwoma mniejszymi. Wzięłam do ręki obrazek i przeczytałam dedykację na drugiej stronie:
"Każdy z nas ma w życiu kogoś takiego, kto sprawia że uczymy się jego nieobecności i wcale nie musi być to aż tak trudne i aż tak smutne. Bo przecież pozostają w nas również wspomnienia czegoś co było bardzo piękne. autor: A. Budzyńska. Gosi - z życzeniami powrotu do zdrowia .... "
Odłożyłam obrazek na miejsce i rozejrzałam się po sali. Zauważyłam, że na podłodze leży jakiś niewielki przedmiot. Bez wahania zeszłam z łóżka i podniosłam go z ziemi. Był to kolczyk / [link widoczny dla zalogowanych] /, pomyślałam, że pewnie drEdyta zgubiła, postanowiłam więc jej zanieść. Wygramoliłam się z łóżka, ostrożnie wychyliłam się przez uchylone drzwi i wyjrzałam na korytarz. Nie było nikogo. Wyszłam więc i skierowałam się w stronę, gdzie jak mi się wydawało znajdował się pokój lekarski. Nagle usłyszałam jakieś głosy dochodzące z pomieszczenia, które miało dwa wejścia i jak się domyśliłam było dyżurką pielęgniarek
- doktorze Konica nie mam zamiaru pana dłużej kryć!! - zdenerwowany głos jakiejś pielęgniarki nie brzmiał miło
- jeżeli piśniesz choć słówko to Cię załatwię - odpowiedział mu równie nieprzyjazny męski głos
- kradzież leków ścisłego zarachowania i do tego grożenie niższemu personelowi medycznemu jest zdaje się karalne... - ton pielęgniarki był prowokujący
- a kontrola ilości leków należy do obowiązków pielęgniarki, nic mi nie udowodnisz! - odpowiedział lekarz bezczelnym tonem - jestem tu ordynatorem i mogę robić co mi się podoba!!!!!!
- jeszcze zobaczymy...
Cofnęłam się gdy usłyszałam kroki, niezawodny znak, że któraś z osób znajdujących się tam w szybkim tempie postanowiła opuścić pomieszczenie. Niestety nie przewidziałam jednak, że wejściem, które znajdowało się tuż za mną.
Nagle poczułam czyjąś rękę zakrywającą mi usta, uniemożliwiając mi zawołanie o pomoc, drugą ręką objął mnie na wysokości mostka, lekko unosząc do góry i "przeciągając" do tyłu. Nie poluzowując uścisku zwrócił się do mnie:
- no no koleżanko, nie ładnie, ktoś tu podsłuchuje - zaczął oskarżającym tonem
w odpowiedzi próbowałam wyrwać się z uścisku, niestety nieskutecznie.
- puszczę Cię ale najpierw mnie posłuchaj - kontynuował - jeżeli powiesz komukolwiek o tym co przed chwilą usłyszałaś lub o naszej rozmowie to... - przerwał - to Cię załatwię... tak, że nawet dr Edyta z Zybertem nie pomogą - jego ton stał się nie znoszącym sprzeciwu - rozumiemy się?
Nagle zza zakrętu wyłonila się dr Edyta w towarzystwie jakiegoś lekarza, przyspieszyli kroku a za nimi dostrzegłam biegnącą moją siostrę
- A co tu się dzieje?? - zapytał towarzysz dr Kuszyńskiej
- Niech pan natychmiast puści moją pacjentkę! - odezwała się dr Edyta
Wykorzystałam chwilę zamieszania i z całej siły nadepnęłam mu na nogę, natychmiast poluzował uścisk. Wrywałam się i obróciłam przodem do niego żeby spojrzeć mu prosto w oczy
- Co pan wyprawia doktorze Konica? - zapytał oficjalnym tonem lekarz, który przyszedł z dr Edytą
- Nic panie dyrektorze - ton lekarza stał się nagle miły a na jego twarzy pojawił się perfidny uśmieszek - tak sobie rozmawialiśmy
- Ty mendo - zwróciła się do niego Nusia, po czym nie zważając na obecnośc dyrektora podeszła i Konica otrzymał solidny kopniak /wiadomo gdzie/ tak, że aż się zwinął z bólu
- Doktorze Konica pana zachowanie jest naganne, proszę natychmiast do mojego gabinetu! - wrzeszczał na zdezorientowanego Konicę dyrektor.
Nagle zawróciło mi się w głowie i straciłam równowagę.
- Gosia! - usłyszałam krzyk dr Edyty, która złapała mnie w ostatniej chwili.
Usłyszałam tylko, że kogoś zawołała, prawdopodobnie jakiegoś lekarza, potem poczułam, że wezwany przez nią lekarz wziął mnie na ręce i zaniósł do sali.
Ocknęłam się na łóżku w sali i zobaczyłam że w mojej sali są dr Edyta, Nusia, prof Zybert, jakaś inna lekarka oraz pielęgniarka.
Spojrzałam na nich, zszokowana całym tym zamieszaniem, robiąc "duże oczy" i już chciałam się odezwać...
- cichutko, leż spokojnie, nic nie mów - usłyszałam głos lekarki
- co się dzieje? - zapytałam niepewnie, patrząc to na dr Edytę to na drugą lekarkę
- już dobrze - wyjaśniła dr Kuszyńska - zemdlałaś po kłótni z dr Konicą...
- nazywam się dr Zofia Stankiewicz-Burska - wtrąciła druga lekarka - jeszcze nie miałyśmy okazji się poznać
Kiwnęłam tylko głową i leciutko się uśmiechnęłam, rozglądając się po sali nadal zdezorientowana całą tą sytuacją.
Lekarka razem z dr Edytą uspokajały mnie, jednocześnie konsultując z prof Zybertem jakie badania mam mieć zrobione i jakie leki mam mieć podane. Potem dr Burska z Zybertem wyszli, powiedzieli, że jeszcze przyjdą i weszła druga pielęgniarka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nusia714
bywalec



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:06, 30 Lis 2008    Temat postu:

cz 10.2 "Niech pan natychmiast puści moją pacjentkę!"/Nusia

Po niezbyt miłej akcji z dr. Konicą, koło łóżka Gosi było straszne zamieszanie. Dr. Kuszyńska zlecała jakieś leki do podania, jakieś badania… natomiast dwie młode lecz zaufane pielęgniarki mierzyły ciśnienie i podawały leki.
-Gosiu, spokojnie, już dobrze… – jak zawsze z przemiłym uśmiechem dr.Kuszyńska uspokajała Glinę.
-Ale...-ta zaś, próbowała coś wyjaśnić, powiedzieć… jednak, co raz to wybuchała raz głośnym, raz cichutkim płaczem.
Stałam w kącie sali, obserwując te przeróżne sytuacje. Z jednej strony byłam wkurzona na tego idiotę Konice ale z drugiej czułam taki wewnętrzny spokój, że już nie długo będzie koniec tego pobytu w szpitalu i pojedziemy do Toskanii. Uśmiechnęłam się nawet na samą myśl o tym. Rozmarzyłam się jak to będzie cudownie…dwa tygodnie bez żadnych zmartwień…
-Ale nie odchodź! –nagle wyrwał mnie z zamyśleń głos Gosi.
-Gosiu, ja mam też innych pacjentów. Musze iść ale obiecuje, że nie długo przyjdę. –po tych słowach, lekarka wstała i chciała opuścić sale.
-Proszę… - Glina złapała lekarkę za rękę i zrobiła pełne przerażenia oczy.
-No dobrze –uśmiechnęła się –ale tylko chwilkę.
-Spróbuj zasnąć, teraz musisz odpocząć. –wtrąciłam się.
-Dobrze, postaram się ale zostańcie przy mnie. –znowu wyglądała na przestraszoną.
-Nie martw się, Konica już tu nie przyjdzie. Już ja się o to postaram. –zapewniłam siostrę.
-Teraz spróbuj zasnąć. –dr. Edyta mówiąc to uśmiechnęła się jak zawsze swym ciepłym uśmiechem.
Nastała w sali chwila ciszy. Trwała ona tak długo aż Gosia nie zasnęła. Dr. Kuszyńska jak zawsze z anielskim spokojem czekała aż Glina spokojnie zaśnie. Nie denerwowała się, nie była zniecierpliwiona lecz po prostu spokojna, uśmiechająca się od czasu do czasu do mnie lub do Gosi uspokajając w ten sposób, że cały czas jest przy Gosi.
-Idziemy na obiad? – zapytała lekarka szeptem gdy Gosia już zasnęła.
-Przecież pacjenci czekają.-odparłam również szeptem.
Wyszłyśmy z sali.
-Fakt…ale mogę zobaczyć co u nich i iść na obiad.- uśmiechnęła się szeroko.
-To do zobaczenia w bufecie.-odwzajemniłam uśmiech.
-Za kwadrans będę. –puściła oczko.
-Będę czekać.
Rozstałyśmy się. W czasie gdy szłam do bufetu, z nadzieją na ciepły i dobry posiłek, bo byłam bardzo głodna, zdzwonił telefon.
-Tak? –odebrałam.
-Cześć córcia, co tam słychać?
-O tata !! –wydarłam się z radości na cały korytarz.
-Tak, potwierdzam to ja.-jak zawsze nie opuszczało go poczucie humoru.
-Wiesz, że jedziemy do Toskanii?
-Tak. Witek do mnie zdzwonił. Ale czy na pewno Wam się nic nie stanie?
-Na pewno, Dr. Kuszyńska z nami będzie i Wujek…
-A jak Was porwą?
-Tato, proszę…
-No dobra żartowałem. Co Wam przywieść?
-Przyjeżdżasz? –ucieszyłam się na samą myśl o tym.
-Jeszcze nie wiem ale jak nie to Motylek, a jak nie ona to kogoś jeszcze do tego zatrudnię.
-No dobra tylko nie tego przymułowatego policjanta co nie ma poczucia humoru.
-Dobrze.-zaśmiał się- To jak brzmi lista?
-Więc na pewno ręczniki, stroje kąpielowe, jakieś ubrania. Jak cos to pytaj się Motylka ona wie.
-Ok.
Byłam już prawie pod bufetem.
-Zadzwonię później, bo idę na obiad do podziemi i zaraz zasięg stracę.
-Dobrze. Pa.
-Pa tatusiu.
Po rozłączeniu się z tatą, weszłam do bufetu. Edyta już tam na mnie czekała.
-Ty tutaj? Co tak szybko?- zdziwiłam się.
-Już minęło 15 minut więc jestem.
-Możliwe…Tata dzwonił, dlatego chyba straciłam poczucie czasu.
-To co jemy?
- No nie wiem…Jakieś propozycje?
-Hmm…-lekarka zastanawiała się- może spaghetti?
-O ! Świetny pomysł. -uśmiechnęłam się
-Pani Burczykowa, my poprosimy 2 razy spaghetti i….
-Co chcesz do picia?- tym razem zwróciła się do mnie.
-Sok pomarańczowy.
-… i 2 razy sok pomarańczowy.
-Już poddaje.
Lekarka uśmiechnęła się w stronę Pani Burczykowej.
W 10 minut później spożywałyśmy zamówione posiłki. Następnie rozmawiałyśmy od wyjeździe, popijając sok. Czas upływał nam miło i spokojnie. Nagle do bufetu weszła dr. Starska.
-Cześć dziewczyny. –przywitała się z nami.
-Cześć. –odpowiedziałyśmy zgodnie.
-Zjesz coś z nami? Może jakieś ciacho? –zapytałam.
-Nie, może innym razem. Przyszłam Cię zawiadomić, że Twoja siostra już się obudziła, pójdziesz do niej? -skierowała się do mnie.
-Tak, oczywiście już idę.
W trójkę wróciłyśmy na odział. Lena i Edyta poszły do pokoju lekarskiego, zaś ja podążyłam w stronę siostrowej sali.
-Cześć Glina ! –powitałam ją entuzjastycznie.
-Cześć. –odpowiadając uśmiechnęła się.
-Jak się czujesz?
-Bardzo dobrze.
-Może coś Ci przynieść?- zadręczałam siostrę pytaniami.
-Nie ale chętnie bym się przeszła na świeże powietrze, do szpitalnego parku. Myślisz, że mogę?
-No nie jestem tego taka pewna. –zaczęłam się zastanawiać.
-Ale proszę…-siostra zaczęła robić „słodkie oczka”- jest taka piękna pogoda.
-Skonsultuje to z Edytą. Zaraz wracam, okay?
-No to czekam na Ciebie.
Wyszłam z sali. Długo nie musiałam czekać, na korytarzu ujrzałam dr. Kuszyńską. Zapytałam się, o spacer lecz niestety nie wyraziła na to zgody. Więc wróciłam do sali.
-Możesz co najwyżej wyjść, pochodzić po oddziale ale na spacer w parku nie ma mowy. –oświadczyłam.
-No cóż… dobre i to, idziemy?
-Jeśli tylko chcesz…Pomóc Ci?
-Nie dam radę.
Kiedy wyszłyśmy z sali na korytarzu zobaczyłyśmy tyłem do nas stojącego mężczyznę, z komórką w ręce. Był wysoki, umięśniony z widocznym tatuażem na ręce. Gosia naglę zadała pytanie:
-Czy to nie…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:40, 30 Lis 2008    Temat postu:

wkooooońcu! Wesoly Wesoly super! Wesoly zawsze uważałam,że Konica jest durny,ale nie wiedziałam że aż tak SUPER! :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:54, 01 Gru 2008    Temat postu:

glina417 napisał:
- Ty mendo - zwróciła się do niego Nusia, po czym nie zważając na obecnośc dyrektora podeszła i Konica otrzymał solidny kopniak /wiadomo gdzie/ tak, że aż się zwinął z bólu


leze ze smiechu!! ten fragment jest najlepszy!!
I caly ten fragment 10 jest the best!!!

No juz czekam na cd, mam nadzieje ze szybciej niz ten...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joan0205
Gość






PostWysłany: Śro 17:28, 03 Gru 2008    Temat postu:

W końcu znalazłam chwilkę, żeby przeczytać Wesoly Glina, Nusia, jestem zachwycona... Super Wesoly
Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:17, 15 Gru 2008    Temat postu:

Ostatni niestety już cd mojego zacnego opowiadania. Ale uwaga drodzy parafianie możecie być zdziwieni zakończeniem:
Nastolatka: Że co proszę? To pan nie wie co robić?
Nowicki: Informacje, które mi się udało uzyskać dotyczyły tylko i wyłącznie potrzebnych rzeczy, a nie samego seansu.
Nastolatka: Boże kochany, wszyscy święci! Pan da tego laptopa!
Kilka minut później.
Nowicki: I co masz coś?
Nastolatka: No zaraz.
Nowicki: To jest taka bakteria. Trzy jeden.
Nastolatka: Wiem. Wie pan, że mnie pan denerwuje?
Nowicki: Właśnie mi to uświadomiłaś!
Nastolatka: Tak? A myślałam, że panu trzeba przeliterować!
Nowicki: Niech ci będzie: Trzy dwa. Ale i tal nadal jestem na przedzie.
Nastolatka: Przypomina pan teraz pawia ale cóż...Trzy do trzech.
Nowicki: Podobno miałaś się ograniczać w mówieniu...
Nastolatka: Podobno...
Nowicki: A więc?
Nastolatka: Co ,,więc’’?
Nowicki: Co masz do powiedzenia na ten temat?
Nastolatka: Jaki temat?
Nowicki: Ciekawy! O twoich ograniczeniach w mówieniu!
Nastolatka: Jakich ograniczeniach?
Nowicki: No właśnie żadnych bo ich nie ma.
Nastolatka: A może to pan za dużo gada?
Nowicki: Nie sądzę.
Nastolatka: I pan za dużo gada i ja. Koniec. Ha! Znalazłam!
Nowicki: Gdzie?
Nastolatka: W Internecie proszę pana! W internecie!
Nowicki: Naprawdę? A ja myślałem, że szukasz gdzieś indziej...
Nastolatka: Pan da już spokój, dobrze...To nie jest śmieszne!
Nowicki: Co nie est śmieszne?
Nastolatka: Ta całą afera. Nagle mi nie do śmiechu, wie pan?
Nowicki: A było ci do śmiechu?
Nastolatka: Było. Ale już nie jest. Chyba jasne.
Nowicki: To co, decydujemy się na te egzorcyzmy?
Nastolatka: Jasne.
Kilka dni później.
Pokój Pauliny, słychać dzwoniący telefon
Nastolatka: Słucham?
Nowicki: Witam. Chciałbym spytać, od kiedy możemy zacząć współpracę?
Nastolatka: A czy ktoś powiedział, że ja się zgodziłam?
Nowicki: Nie, ale jestem pewien, że się zgodzisz.
Nastolatka: Nie za dużo tej pewności? Ja prosiłam o czas do namysłu, proszę pana, a pan dzwoni mi po jakichś dwudziestu godzinach.
Nowicki: Według mnie to wystarczająco.
Nastolatka: No dobrze, jakie warunku pan proponuje.
Nowicki: A jakie ty proponujesz?
Nastolatka: Mogę z panem pracować najwięcej dziesięć godzin w tygodniu i rządam pięć złotych za godzinę...chyba tyle.
Nowicki: Dobrze.
Nastolatka: Jak?
Nowicki: Zgadzam się.
Nastolatka A tak, przepraszam, jestem właśnie w trakcie zakładania butów, za chwilę mam konkurs recytatatorski.
Nowicki: Acha, to powodzenia
Nastolatka: Nie dziękuję.
Nowicki: Hm..to kiedy się spotykamy?
Nastolatka: A kiedy panu pasuje? Byleby nie we wtorki.
Nowicki: Dzisiaj wieczorem.
Nastolatka: W porządku.
Nastolatka: A i jeszcze co ja miałem...aha! byłaś po prostu rewelacyjna.
Nastolatka: Robiłam to pierwszy raz i nie wiem, czy mi wyszło, ale dziekuję.
Nowicki: To jak rozmawiałaś z tym duchem...czy ty się w ogóle nie bałaś?
Nastolatka: Czego?
Nowicki: No tego ducha! Ja osobiście byłem przerażony.
Nastolatka: Podziwiam pana ja bym się nie przyznała. Proszę pana ja panu powiem tak...
Nowicki: Tak?
Nastolatka: Nie wolno bać się życia.
Zdziwione? Lol Wesoly)
Mam na magazynie kryminał z wątkiem Edyty, chcecie go?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alisha
Przyjaciel



Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:47, 15 Gru 2008    Temat postu:

jeszcze sie pytasz?Wesoly chcemy! a to jest swietne choc zakonczenie inne myslalam ze bedzieD:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> Olga Bończyk naszymi oczami czyli fanart Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 6 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin