Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 21, 22, 23  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martus1000
Moderator



Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:26, 07 Kwi 2008    Temat postu:

Ja się nie zgadzam na taki koniec! <foch> ja chce moją Edytkę!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:26, 07 Kwi 2008    Temat postu:

będzie Edytka bedzie Wesoly już się pisze kolejne Wesoly nie zostawiłabym tego tak ;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maluttka_:)
bywalec



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:08, 10 Kwi 2008    Temat postu:

gwiazda0 napisał:
Słuchajcie: w tym „odcinku” będą różne czynności lekarskie, a że ja jestem w tym zielona, to czytacie to na własną odpowiedzialność!!!!! I się też popłakałam!


Sanitariusze wywieźli Mateusza na badania, a na izbę wbiegła jakaś pani, ok. 40.
Kuba: słucham panią?
MM(Mama Mateusza): Gdzie jest mój syn?!
Edyta: pojechał na badania.
MM: a co mu jest?
Kuba: tego jeszcze nie wiemy. Okaże się po badaniach.

15 min później
Edyta i Kuba „spacerują” po szpitalnym korytarzu.
Marta: czekajcie! Są wyniki.
Kuba: kurcze…trzeba otworzyć.
Edyta: idę po zgodę.


Edyta szukała matki Mateusza. Znalazła ją, jak siedziała na krześle przy izbie.
Edyta(siadając koło MM): proszę pani…
MM: co z moim synem?
Edyta: pani syn… pani syn, najprawdopodobniej próbował popełnić samobójstwo.
MM: Mateuszek, to grzeczne dziecko…nie ogląda pornosów jak niektórzy z jego paczki. Co prawda Mateuszek jest typem rozbójnika, ale to naprawdę grzeczne dziecko i nie myśli o seksie.
„ty chyba nie wiesz co czym mówisz!” – pomyślała Edyta.
MM: co mu jest?
Edyta: na zdjęciu rentgenowskim wyraźne pokazane jest, że pani syn łykną coś i to w dużych ilościach. Te tabletki jeszcze się nie rozpuściły, bo pani w porę zadzwoniła po karetkę.
MM: a jak go wyleczycie?
Edyta: będziemy musieli operować. Proszę powiedzieć, czy pani syn jest na coś uczulony?
MM: nie.
Edyta: a czy pani syn jest na coś chory?
MM: nie.
Edyta: a czy pani syn był kiedyś operowany?
MM: miał wycinane migdałki.
Edyta: a czy pani syn bierze jakieś leki?
MM: nie.
Edyta: czy pani syn jadł i pił coś w ciągu 2-3 godzin?
MM: nie wiem.
Edyta: a czy pani wyraża zgodę na operację syna?
MM: tak.
Edyta: to proszę tu podpisać.
MM: proszę.
Edyta: dziękuje. Marta! Przygotuj tego chłopaka do operacji. Tylko jak najszybciej… a gdzie Kuba?
Marta: w lekarskim chyba.
Edyta: dzięki.
Edyta pobiegła do lekarskiego.

W tym samym czasie w lekarskim siedzą Monika i Kuba.
Monika: żartujesz?
Kuba: nie… kocham ją bardzo i jestem tego pewien w 100000000%
Monika: a kiedy?
Kuba: w święta.
Monika: a to jeszcze kawał czasu…
Kuba: tak wiem… ale nie mów jej tego ok.?
Monika: jasne.
Przybiegła Edyta, a Monika wyszła omijając Edytę dziwnym uśmiechem na twarzy.
Monika: cześć…
Edyta: pa… idziesz?
Kuba stał zamyślony.
Edyta; KUBA!!
Kuba: o cześć kochanie. Co słychać?
Edyta: idziesz?
Kuba: a operacja! Idę idę.


Operacja Mateusza trwała niecałą godzinę.
MM: i jak?
Edyta: w miarę porządku.
MM: w miarę?! Co to znaczy w miarę?!
Kuba: udało się wyciągnąć tabletki, które się rozpuściły, ale to są silne tabletki przeciwbólowe i…
MM: i co?
Edyta: zażywanie tych środków przeciwbólowych jest bardzo szkodliwe dla dzieci. No i jeszcze nie wiadomo ile tego połknął.
MM: wyjdzie z tego?
Edyta: jeżeli pani syn obudzi się z narkozy, to pozostanie w śpiące farmatelogicznej [trudne słowo ].
Kuba: wybudzenie go ze śpiączki farmatelogicznej [znowu] jest cztery na tysiąc. Ale jak się obudzi, to pani syn będzie miał problemy z brzuchem, płucami i często będzie miał migreny.
MM: a może się zdarzyć, że się obudzi i nic mu nie będzie?
Edyta: jak się tak zdarzy, to będzie prawdziwy cud.
MM: a jak są takie silne, to gdzie je można zdobyć?
Edyta: te lekarstwa są sprzedawane tylko w jednej aptece w mieście i są jeszcze na receptę, albo mogą pochodzić z nielegalnego źródła.
MM: o matko… mogę iść do niego?
Edyta: proszę.
MM poszła do Mateusza, a Edyta popatrzyła na Kubę, który stał zamyślony.
Edyta: Kubuś, co jest z tobą?
Kuba: nic.… a co ma być ze mną?
Edyta: taki jakiś zamyślony jesteś…
Kuba: nie nic. Idziemy coś zjeść?
Edyta: yhm.

Godzinę późnej Edyta i Kuba siedzą w lekarskim i czytają jakieś dokumenty, które zostawiła Orlicka.
Marta: Mateusz się budzi.
Edyta i Kuba wypluli na dokumenty Orlickiej kawę, którą przed chwilą wzięli łyk.
Edyta: żartujesz?
Marta: nie.


Mateusz otworzył oczy i zobaczył Edytę, która stała oparta o koni8ec jego łóżka.
Mateusz(uśmiechając się słabo): czy ja umarłem i jestem w niebie?
Edyta: nie, ale było blisko.
Kuba: coś ty chciał chłopie zrobić?!
Mateusz(ze złością): chciałem się zabić.

Edyta i Kuba zlecili badania i wyszli do MM.
Edyta: Proszę pani. Mateusz się obudził.
MM zerwała się z krzesła i pobiegła do Mateusza, Edyta poszła zadzwonić do Magdy, a Kuba usiadł na krześle i zaczął myśleć o………

U Mateusza:
Mateusz: nie patrz się tak na mnie.
MM: powiedz, dlaczego chciałeś to zrobić?
Mateusz: zakochałem się… tak na poważnie, ale ona woli innego.… jej ciemnobrązowe włosy i piwne oczy…kiedy będę mógł stąd wyjść?
MM: nie wiem… pójdę się spytać.


Edyta(siadając koło Kuby, który cały czas siedział na krześle): Magda czuje się już lepiej, tylko katar ja męczy.
Kuba: Edytko, kochasz mnie?
Edyta: no pewnie, że tak.
Kuba: a co byś powiedziała, że…
MM: kiedy mój syn będzie mógł wyjść ze szpitala?
Kuba położył głowę na ramieniu Edyty.
Edyta: no jak na razie, to Mateusz musi zostać w szpitalu.
MM: dlaczego?
Edyta: a pni syn jest po próbie samobójczej, wiec tak szybko nie wyjdzie. A jeśli chodzi o usiłowanie popełnienia samobójstwa, to dyrektor szpitala już o tym wie.
MM: dlaczego?
Edyta: o każdej próbie samobójczej musimy powiadomić dyrektora, albo ordynatora szpitala, a ten zawiadomi policję.
Koło nich przejechało łóżko Mateusz (rzecz jasne nie same Mruga )
MM: a gdzie on jedzie?
Edyta: na badania.
MM: aha.
Kuba wpadł na genialny pomysł:
Kuba: Edytko, przepraszam cię na chwilę. Muszę do łazienki. Pa
Kuba pocałował Edytę w policzek i już go nie było.
Edyta: pa
Przyszli dwóch policjantów.
Policjant1: dzień dobry. My w prawie Mateusza Cudzielończyka.
Edyta: jestem jego lekarzem.
I wstała z krzesła.
Policjant2 : to pani jest jego lekarzem?!
Edyta: a na kogo ja wyglądam? Na świętą krowę?
Policjant1 : a ta pani kim jest?
MM: jestem mamą Mateuszka
Policjant: mogę z panią porozmawiać?
MM: tak.
Policjant1 i MM odeszli kawałek, a Edycie przypadł los rozmawiania z tym drugim policjantem.


W tym czasie u Stefana był Kuba i Monika.
Stefan: jasne… idźcie, tylko Kuba.
Kuba: tak?
Stefan: Powodzenia.
Kuba: dzięki.
Kuba i Monika wyszli od Stefana.
Kuba zadzwonił do p. Melodyjko spytać się, czy Magda będzie mogła przyjść do Oli na noc. Potem Kuba i Monika poszli się przebrać. Kuba przebrał się pierwszy i zadzwonił do Magdy:
Magda: jasne. To na razie.
Kuba: pa.
Kuba podszedł do Edyty, która nie była zadowolona z rozmowy z policjantem.
Edyta: a ty co?
Kuba: musze jechać.
Policjant2: przepraszam, ale pan nam przeszkodził.
Kuba: Edytko, dzwoniła Magda i powiedziała, że źle się czuje, więc pojadę do niej. Jak coś to dzwoń. Pa kochanie.
Edyta: pa.
Pocałowali się i Kuba odszedł.
Policjant2: skończyła już pani?
Edyta: yhm.

10 minut później Edyta szła do lekarskiego:
Marta: są wyniki badań Mateusza.
Edyta: dzięki.
Edyta, jak czytała te wyniki robiła coraz większe oczy.
Tadeusz: bo ci oczy ci zaraz na spacer pójdą.
Edyta: czy miałeś kiedyś taki przypadek, że dziecko połknęło dużą ilość bardzo mocnych środków przeciw bólowych i nic mu nie było?
Tadeusz: nie, bo to jest nie możliwe.
Edyta podała mu wyniki badań Mateusza.
Tadeusz: a no faktycznie.
Edyta wyciągnęła telefon.
Tadeusz: gdzie dzwonisz?
Edyta: do Kuby.
Tadeusz: nie. Ja zadzwonię, a ty idź, do niego bo pewnie się denerwuje.
Edyta: ok. dzięki.
Edyta poszła do Mateusza, a Tadeusz zadzwonił do Kuby, który był z Moniką w sklepie.

Tadeusz odwiózł Edytę do domu po dyżurze.

Kiedy Edyta weszła do sypialni zatkało ją. Sypialnia była udekorowana świecami i różami, a na łóżku były płatki róż. Kuba zaszedł Edytę od tyłu.
Kuba: Magda jest u Oli, a Łoś śpi u siebie, a ja………
Kuba ustaną naprzeciwko Edyty.
Kuba: a ja cię bardzo kocham. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Zadam ci teraz pytanie, ale odpowiedz na nie jak ci serduszko odpowiada.
Kuba klęka i otwiera czerwone pudełeczko w kształcie serca, w którym był przepiękny pierścionek zaręczynowy.
Kuba: Edytko, wyjdziesz za mnie?
Edyta nie mogąc wydusić z siebie słowa uklęknęła przy Kubie i go pocałowała.

Następnego dnia, Edyta pojechała po Magdę do domu dziecka. W drodze powrotnej:
Magda: a psik! A psik!
Edyta(śmiejąc się): na zdrowie.
Magda: dzięki. Ale nie śmiej się. To jest już wkur....


Półgodziny później:
Kuba( do Łosia): widzisz chłopie? Tak to jest z kobietami. Najpierw jakaś sprawa do załatwienie, a potem zakupy…
Kuba włączył telewizor.
Reporterka: 2 osoby nie żyją, a jedna osoba trawiła w stanie ciężkim do szpitala. Takie są skutki dzisiejszego wypadku samochodowego, który zdarzył się półgodziny temu na ulicy Marszałkowskiej. Świadkowie mówią, że czarne Audi, którym prowadził mężczyzna jechał z prędkością karabinu maszynowego. Czarne Audi uderzyło w tył samochodu czerwone BWM, w którym były dwie dziewczyny. BMW wpadł do rowu i dachował. Kierowca i pasażerka nie miały najmniejszych szans na przeżycie.
Kuba: nie rozważni kierowcy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Kuba poszedł otworzyć i zobaczył w nich policjanta.
Policjant: pan Jakub Burski?
Kuba: tak.
Policjant: starszy aspirant Jan Kowalski. Możemy porozmawiać?
Kuba: tak proszę.

Chwilę później Kuba siedzi na kanapie w salonie i płakał.
Kuba: ale moja Edytka…… wczoraj się jej oświadczyłem, a Madzia… niech pan powie, że to jakiś żart?
Policjant: przykro mi. Naprawdę mi przykro.


Dzień pogrzebu Magdy i Edyty był dla Kuby wielkim cierpieniem. Tylko Zosia chodziła zadowolona, ponieważ nie było jej rywalki i miała Kubę tylko dla siebie.

Kuba codziennie spędzał czas na cmentarzu przy grobie Magdy i Edyty. Tydzień później Kuba przyszedł do pustego mieszkania (Łosia oddał Oli). Kiedy był w kuchni napisał kartkę: „Bez Edyty i Magdy moje życie nie ma już żadnego sensu……żegnaj ty okrutny świecie” i wbił sobie nóż prosto w serce………

Kuba otworzył oczy i zobaczył Edytę i Magdę ubrane na biało.
Edyta: Kubuś. Po co to zrobiłeś?
Kuba: nie mogę bez was żyć. Moje życie nie ma już sensu.
Kuba przytulił dziewczyny.
Kuba: tam gdzie wy tam ja……


The End…………………………

Tylko nie bijcie!!!!!!!! Będą następne.....



Ej... ja nie lubie takich zakończeń. Smutny mam nadzieje że to co napisałaś to tylko koszmar Kuby:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:41, 10 Kwi 2008    Temat postu:

nie.....to nie jest koszmar Kuby Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:42, 12 Kwi 2008    Temat postu:

ta dam!!!

Minęły kolejne dni. Do świat pozostał raptem jeden dzień. W szpitalach dało się to odczuć. Oddziały stawały się puste, na korytarzach pojawiła się świąteczna dekoracja.
Po rannym obchodzie w krakowskim szpitalu ktoś zapukał do sali Aśki, wszedł:
- Oddasz pieniądze za ojca, albo nigdy nie zobaczysz swojej siostry.
- Nie mam pieniędzy – przerażona
- Nie interesuje mnie to! Przyjdę o 17 i masz je mieć!
Dziewczyna zaczęła płakać. Ten ktoś wyszedł, do sali weszła Ania z Maćkiem i Kubą. Dziewczyna zobaczywszy kogoś zupełnie jej nie znanego wodziła wzrokiem w milczeniu, pomiędzy Anią i Kubą. Z jej oczu nadal płynęły łzy:
- Cześć, mamy dla ciebie dobrą wiadomość – Kuba
- Wychodzisz do domu – Ania
Ta nadal milczała i płakała
- Nie cieszysz się, ze święta spędzisz w domu?
Bioły 20.12 do „towarzystwa” Oli przyprowadził kolejną dziewczynę. Była ona starsza od małej, miała 20 lat, była wysoka i wysportowana. Jednak przy ludziach gangstera nie okazywała tego. Drugiego dnia gdy tam trafiła poznała Olę, zaopiekowała się nią jak własną siostrą. Choć tej nigdy nie miała.
- Cześć, jestem Magda. A ty?
- Ola – ledwo słyszalnym głosem – za co tu trafiłaś?
- Przez ojca. Długo tu jesteś? A ty jak się tu znalazłaś?
- Tez przez ojca.
A na drugą część pytania odpowiedziała kiwnięciem głowy.
W kolejnych dniach wzajemnie nabierały do siebie zaufania. Tego dnia 23.12 nad ranem, gdy ich porywacze jeszcze spali Magda i Ola uciekły z kryjówki gangsterów. Po przebrnięciu przez błoto pośniegowe w ciemnościach dotarły do centrum jakiejś wsi. Na placu w centrum, pod kościołem znajdowała się budka telefoniczna i droga w las. Dziewczyny nie zastanawiając się wiele podniosły słuchawkę.
- To co 997? – Magda
- Nie, czekaj, ja tu – poszperała w tajemniczych kieszeniach swojej kurtki – o jest! – wyciągając kartę telefoniczną i wizytówkę Asi – Wykręć! – do Magdy – a i daj mi sluchawkę!
Po pierwszym wykręceniu zgłosiła się poczta głosowa.
- Cześć, tu Ola, Ola Drąg, udało się nam z Magda uciec. Błagam odbierz! Ratuj nas! Nie mam pojęcia gdzie jestem!
Obie dziewczyny były zmęczone, głodne, zziębnięte, przemoczone i przerażone. Po tej nie udanej próbie skręciły w pobliski lasek. Spędziły tam kilka kolejnych godzin. Świtało, do tej pory pozostawały w jednym miejscu, lecz teraz musiały iść. Iść jak najdalej od tego miejsca. Jednak wróciły jeszcze do tej budki.
Ewa była już zdrowa. 23.12 Edyta zaglądnęła do jej sali.
- Hej, wychodzisz dziś.
Mała posmutniała. Wzrokiem pełnym nienawiści i złości popatrzyła na lekarkę.
- Wiem, że Cię to nie cieszy, ale mam propozycję.
Jej wzrok zmienił się z pełnego wyrzutów w zaciekawienie. Każde słowo Edyty chłonęła jak sucha gąbka:
- Co byś powiedziała na spędzenie świąt i ferii u mnie?
Jej oczy zrobiły się szkliste, ale były coraz większe, złość przeszła w radość i euforię. Jednak te łzy się polały. Szybko dotarła do niej myśl, że po Nowym Roku będzie musiała wrócić do bidula.
- Ale co później? – zawiesiła głos, z oczu popłynęły rzęsiste łzy na wspomnienie tego drażliwego dla niej tematu
- Nie myśl teraz o tym.
Tym razem się udało. Aśka odebrała:
- Kowalska słucham, Ola to ty?
- Asia, Asia uciekłyśmy .
- Gdzie jesteś?
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. Dzwonię z jakiejś budki telefonicznej.
- Rozejrzyj się. Co tam jest?
- To jest gdzieś za miastem. Uciekła ze mną Magda.
Po chwili w słuchawce rozległ się trzask i krzyk Oli.
- Aaaa przestań, puszczaj!!
Rozmowa się urwała.
W krakowskim szpitalu Asia ubrana, z wypisem siedziała na łóżku i czekała, aż ktoś ja wiezie do domu w Leśnej Górze. Spotka się z Olą, ale przerażała ja świadomość świąt w samotności, bez matki, bez ojca. Choć tego jej wcale nie brakowało. Tylko przez niego miała teraz same kłopoty. Siedząc tak płakała. Przyszła po nią Ania:
-Chodź jedziemy do domu.
Ta jeszcze bardziej się rozpłakała. Oczy pełne łez, mina mówiąca ja już nie mogę, nie wytzrymam.
-Wypłacz się. Co się dzieje?
-Okłąmaliście mnie! Olę porwali, prawda?
-Uspokój się!
-Prawda?
-Tak.
-Obiecywaliście mi coś kiedysz! Pamiętasz?
-Byłaś zbyt słaba, żeby...
-Żeby co!? Żeby zrozumieć?!
-Przepraszam nie chcieliśmy.
-Teraz to mnie to gówno obchodzi! Do 17 mam mieć cały dług ojca!
-Dlaczego?
-Był tu dziś, jeden z nich, jak nie zapłacę, to – pokazała co się stanie z jej siostrą
-Uspokój się. Dzwonię po chłopaków.
Ola i Magda szamotały się z jednym z ludzi gangstera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:30, 12 Kwi 2008    Temat postu:

nareszcie Wesoly pięknie!!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:40, 12 Kwi 2008    Temat postu:

Aj wreszcie!! <jupi>Super! Mój sie pisze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Wto 9:25, 15 Kwi 2008    Temat postu:

no super Wesoly Czekam na cd Mruga
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:44, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Magda zadała mu dwa kopniaki i udało jej się uciec. Ola pomimo starań nie uwolniła się, zdawało się jej, ze zaraz wróci do miejsca z którego uciekła. Jednak coś się wydarzyło. Jakby opatrzność, albo matka się postarała.
Na komendzie.
-Tomek namierzyłeś skąd dzwoniły? - Asia
-Tak. Budka telefoniczna przy kościele Matki Bożej Szkaplerznej, tam przy lasku, przy południowej wylotówce, tej na Kraków.
-Seba, Ania, Rafał, jedźmy tam! – ponownie komisarz Kowalska
-No dobrze. Ania my chyba mamy jednego z nich. Tak są wyniki DNA. Było dwóch sprawców gwałtu, a ten trzeci pewnie przytrzymywał. Teraz to już kwestia czasu. Ale co ty mówisz, że co? Że pojawił się w szpitalu? –Seba wychodząc z pokoju asystentów, a wchodząc do swojego biura.
U dziewczyn.
-Puść ją – męski głos do jednego z goryli Biołego
Ten ze zdziwieniem popatrzył się na wysokiego, łysego, w czarnej materiałowej kurtce.
-Puść ją powiedziałem – ponowił już zdecydowanym, policyjnym tonem
Ola wierzgała nogami, krzyczała. Do kilku sekund od pojawienia się owego mężczyzny na miejscu pojawili się komisarze. Wybawiciel ucieszył się na ich widok, a uścisk gangstera zelżał. Mała oswobodziła się. Widząc Aśkę i Anię rozpłakała się. Ostatnią resztką sił rzuciła się w ich ramiona, poczym cały świat zawirował jej przed oczami. Straciła przytomność. Erka zabrała ją do szpitala. Aśka pojechała z nią.
-Jesteś zatrzymany – Seba do owego sługus Biołego
-Czaszka, zdaje się, że mamy o czymś do pogadania – Rafał
-O pan komisarz mnie jeszcze pamięta??!!!
-Właź – Seba wsadzając go do radiowozu – pogadamy na komisariacie
-Anka! – Rafał do swojej partnerki
Ta próbowała zdobyć zaufanie Magdy.
-Już spokojnie, jesteś bezpieczna. Nic ci nie grozi. Chodź, odwieziemy cię do domu.
W krakowskim szpitalu. Asia była zdenerwowana, ale nie pokazywała tego po sobie. Wszystko było gotowe do przekazania długu ojca. Dochodziła 15:45 zaczął dzwonić telefon studentki. Wyświetlił się dobrze znany jej numer.
-Odbierz – Ania
-Ale...
-Nie bój się, jesteśmy tu z tobą – Ania
-Czego chcesz? – opryskliwym tonem
-Ooo widzę, że już lepszy nastrój. Zmiana planów. Psy już wywęszyły. Za 10 min w sali. Żadnej policji.
-Będę sama. Mam pieniądze. Daj mi siostrę.
-W swoim czasie.
Dziewczyna była przerażona, rozpłakała się. Jednak czujne oko Ani to zauważyło, a ona sama natychmiast przytuliła ją do swojego ramienia. Uspokoiła się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:48, 20 Kwi 2008    Temat postu:

piękne piękne i jeszcze raz piękne ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:38, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Ajj...Super Wesoly No i kilka minut poślizgu, ale jest:
III. Sen
Po podaniu leku dziewczyna robiła się coraz bardziej senna. Leżała na kanapie z głową na kolanach Edyty. Ta przeczesywała ręką jej ciemnobrązowe włosy.
- Głowa mnie boli.
- Bo płakałaś. Powinnaś się przespać, chociaż chwilę.
- Dobrze, ale u mnie w pokoju. Tu jest niewygodnie.
- No, chodź.
Paulina powoli podniosła głowę i usiadła łapiąc się za głowę.
- Powoli, nie rób gwałtownych ruchów.
Lekarka pomogła jej wstać i dojść do łóżka w jej pokoju. Był wąski z białymi ścianami, zapewne dawno nie malowanymi, bo podchodziły pod szary. Drzwi i kawałek ściany obok były obwieszone plakatami. Po drugiej stronie stała mała szafa, obok półka z 3 szufladkami i szafką pełniącą rolę regału na książki. Dalej była duża szafka wyglądająca jak połowa szafy. Obok stało biurko, za nim- rozkładana kanapa i stolik nocny.
Dziewczyna położyła się na rozkładanej kanapie a Edyta usiadła na brzegu ,,łóżka’’.
- Śpij- pogłaskała dziewczynę po głowie, ta zamknęła oczy i włożyła rękę pod poduszkę. Po kilkunastu minutach zasnęła.
Edyta rozglądała się po pokoju. Było tu całkiem przytulnie, chociaż ciasno. W ramkach poustawianych właściwie gdzie się dało tkwiło sporo zdjęć. Z urodzin, Bożego Narodzenia, z rodziną, koleżankami, robione kiedy jeszcze była mała i te, które zostały zrobione niedawno. Było tylko jedno, co ją zastanowiło. Nie było ani jednego zdjęcia, na którym byłaby z rodzicami. Cos tu widocznie było nie tak. Zastanawiała się nad tym i nagle...poczuła pod dłonią coś kudłatego. ,,Coś’’ najwyraźniej ja polizało. Spojrzała pod kanapę i zobaczyła...psa! Wyszedł ze swej kryjówki i spojrzał na nią dużymi ciemnymi oczami. Identycznymi jak u Pauliny!
- Co?- spytała go szeptem, na co usłyszała ciche skomlenie- Przestraszyłeś mnie.
Pies znów zaskomlał.
- Ciszej, bo obudzisz panią.
Jeszcze raz zaskomlał drepcząc i przystępując z łapy na łapę.. Położył przednie łapy na brzegu łóżka i znów na nią spojrzał.
- Chcesz wejść? Nie, naprawdę nie chcę jej budzić.
Wydawało się, że pies zrozumiał, bo położył się przy jej nogach. Westchnął ,,po psiemu’’ i dalej usilnie patrzył jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się do niego i pogłaskała za uchem. Odpłacił się muśnięciem jęzora po jej ręce.
- Nie, nie zostaw!- Paulina zaczęła coś mamrotać i miotać się nie łóżku- Zostaw!!
Pies zaskomlał, ale głośniej, dobitniej. Paulina zaczęła dyszeć i dalej krzyczała do kogoś, żeby ,,zostawił’’ coś, lub kogoś. Dopiero potem doszło ,,mnie’’. Edyta postanowiła ja obudzić. Wpuściła psa na kanapę. Wskoczył i położył na brzuchu dziewczyny przednie łapy i zaczął lizać ją po twarzy. Po chwili dało się słyszeć markotne ,,Dżeki zejdź ze mnie’’ i Paulina zepchnęła psa z siebie. Ten jednak nie ustąpił i położył jej pysk na klatce piersiowej.
- No, ehe, tak, też się kocham, ale ja nie żartuję, weź się ze mnie!
- W porządku?- Edyta karcąco spojrzała na psa a ten zszedł z łóżka.
- Tak, to był tylko głupi sen. Ale już raczej nie zasnę. Ile ja czasu w ogóle spałam?
- Nie wiem. Ale stanowczo za mało. Może to jednak nie dobrze, że cię obudziłam...
- Bardzo dobrze. Pani doktor...
Rzadko tak do niej mówiła.
- Tak?
- Co będzie z moją mamą?
Edyta westchnęła.
- Tego nie wiem. Na tą chwilę nie mogę ci niczego powiedzieć
Paulina lekko pokiwała głową. Wpatrzyła się w ścianę. Po chwili wyszeptała:
- Boję się...
Po jej twarzy spłynęły dwie wielkie łzy...
Następnym razem dłuższy. Do końca tygodnia coś wrzuce
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:44, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Piękne, piękne i jeszcze raz piękne Wesoly

Taaaaaaaaaaaaaaaaaaadam:

Ona i on, świeżo upieczeni lekarze, stali na rynku w Kazimierzu.
Ona( cała we łzach): jak chcesz, to ja mogę wyjechać z tobą…
On: nie. Ten doktorat, to twoja szansa na przyszłość. Skorzystaj z niej.
Ona: jak mogę skorzystać, skoro jedna właśnie odjeżdża?
On: ci....spotkamy się. Przysięgam ci to.
Ona popłakała się na dobre i wtuliła się do swojego ukochanego.
On: ej....mysiu-pysiu…nie płacz już…
Oderwała się do niego i uśmiechnęła się lekko. Lubiła, kiedy on tak ją nazywał.
On: mam coś dla ciebie.
Z kieszeni wyciągną bransoletkę i zapiął jej na lewej ręce.
On: proszę cię. Nieś to z myślą o mnie.
Ona: dobrze.
Pocałowali się…
On: żegnaj kochana.
Ona: żegnaj.
Pocałował ją jeszcze raz w policzek i z nieukrywaną niechęcią poszedł do autobusu. Odwrócił się jeszcze raz na schodkach i powiedział do swojej wybranki serca: pamiętaj, że zawsze będę cię kochał.
A ona powiedziała mu: ja tak samo.
Poczym on wszedł do autobusu. Pomachał jeszcze raz przez okno i autobus odjechał………


5 lat później czarna toyota zatrzymała się pod szpitalem w Leśnej Górze. „ no tak...pracujesz tu drugi dzień i dopiero teraz czujesz stres? Weź się w garść kobieto i idź do pracy, co cię pacjenci potrzebują” – myślała anastazjolog.
Przemierzała szpitalny korytarz w lekarskim stroju, bawiąc się swoja bransoletką.
Stefan : Edyta czekaj!
Edyta odwróciła się do dyrektora szpitala.
Stefan: jak na niecałe dwa dni pracowania tutaj, to zdobyłaś niezłą frekwencję.
Edyta: dziękuje.
Stefan: jako jedyna zdobyłaś zaufanie wszystkich pracowników w tak krót....
Marta: pani doktor, pani pacjentka ma problem z sercem.
Edyta: przepraszam cię.
Edyta pobiegła do swojej pacjentki nie zwracając uwagi na Stefana, który nie dokończył swojej myśli. „taki lekarz, to skarb” pomyślał Stefan i poszedł do swojego gabinetu.
Potem Edyta stała na korytarzu rozmawiając z Martą, a z lewej strony Edyty szedł chirurg i druga anastazjolog i imieniu Zosia.
Zosia: nie, Kuba. Musimy go wypuścić. Nic mu już nie jest…Ej co jest z tobą?
Zosia popatrzyła na swojego kolegę, który wpatrywał się ze łzami w oczach w Edytę. „nie to nie możliwe……ale ta bransoletka……” myślał chirurg. „dlaczego on tak na nią patrzy?! On tylko należy do mnie, choć tego jeszcze nie wie.” myślała z kolei Zosia.
Marta: a co z kroplówką?
Edyta: zmieniaj co półgodziny. Serce, to nie przelewki, więc wiesz…
Uśmiechnęła się lekko. „tak. To na pewno ona” myślał Kuba.
Edyta szła w przeciwną stronę od strony Kuby i Zosi. Kuba nie wytrzymał i zawołał: Edyta?!
Edyta ustała. I odwróciła się.
Kuba: Edytka?
Edyta: Kuba.
Zaczęli biec w swoim kierunku. Wpadli w swe ramiona niemal przewalając się siebie nawzajem na podłogę.
Kuba: ale numer……co ty tu robisz?
Edyta: pracuję......a ty?
Kuba: no ja też.…to naprawdę ty?
Edyta: tak.
Przytulili się jeszcze raz.
Kuba(biorąc rękę Edyty): masz tą bransoletkę?
Edyta: tak. Tak jak ci obiecałam.
Kuba: a jak twój doktorat?
Edyta: napisany, wysłany, ukończony, przyjęty.
Roześmieli się.
Kuba: piłaś dzisiaj kawę?
Edyta: yhm. Po piątej nad ranem.
Kuba( patrząc na zegarek): a jest już po 13. chodź idziemy.
Kuba wziął Edytę za rękę i poszli do bufetu. „to on mnie powinien trzymać za rękę, a nie tą nową” myślała Zosia.

Edyta: i tak to wygląda. Jestem sama i do tego sierotą…
Kuba: przykro mi… naprawdę…
Edyta: przestań……a teraz ty. Opowiadaj.
Kuba: mieszkam z mamą, jestem sam i leci na mnie Stankiewicz.
Edyta roześmiała się.
Kuba: taaaaaaaaaaaak…… dlaczego blondynki na mnie lecą?
Edyta: no nie tylko.
Kuba: no tylko ty moja droga. Mogę ci zadać pytanie?
Edyta: yhm.
Kuba: czy ja mogę…
Kuba nie dokończył, ponieważ podbiegła do nich pielęgniarka.
Pielęgniarka: panie doktorze nie mogę nigdzie znaleźć doktor Stankiewicz, a pana pacjent ma kłopoty z oddychaniem.
Kuba: kurcze. Edytko, pomożesz mi?
Kuba i Edyta pobiegli do pacjenta.

Po wyjściu:
Kuba: po zawale.
Edyta: a jaki był stopień?
Kuba: średni.
Przyszła Zosia.
Zosia: Kuba wypisałam wypis ze szpitala dla Jaskolińskiego [pacjenta Kuby i Zosi]
Kuba i Edyta popatrzyli na siebie mocno zdziwieni.
Kuba: co zrobiłaś?
Zosia: no wypisałam o ze szpitala.
Edyta: po zawale średniego stopnia?!
Zosia: ale nic mu nie jest, więc po go trzymać?
Kuba: to mogłaś być na miejscu…
Edyta: Kubuś spokojniej
Kuba: przepraszam.
Zosia: co się stało?
Edyta: twój pacjent miał kłopoty z oddychaniem to raz, a dwa pacjenta po średnim zawale nie wypisuje się do domu po tygodniu trzymania go w szpitalu!!!!!!!!
Zosia: nie po tygodniu, tylko po pięciu dniach.
Edyta: no to jeszcze lepiej.
Zosia: ale po co go trzymać, skoro nic mu nie jest?
Kuba: a przepraszam bardzo, kto przed chwilą miał kłopoty z oddychaniem? No bo chyba nie ja!
Edyta: Kubuś, uspokój się.
Kuba: przepraszam.
Zosia: oj tam, to tylko mały kłopot z oddychaniem.
Edyta: ale Zosia, on nie ma 28 lat, tylko 82, a to jest spora różnica!!!!!!! Taki kłopot z oddychaniem może być dla niego szkodliwa, bo był po zawale ŚREDNIEGO STOPNIA!!
Kuba: spokojniej.
Edyta: przepraszam.
Kuba: mogę prosić ten wypis? Zniosę mu go.
Edyta popatrzyła pytająco na Kubę, a on mrugnął porozumiewawczo do Edyty. Zadowolona z siebie Zosia dała mu wypis, a on ku jej wieeelkiemu zdziwieniu Kuba podarł wypis na małe kawałeczki.
Kuba: nigdy więcej nie rób takiego czegoś bez mojej wiedzy.
I odszedł. Edyta wzruszyła ramionami i poszła za Kubą. „pracuje tu już dwa dni, a rządzi się jakby niewiadomo kim była. Ja jej pokaże, kto tu jest lepszym anastazajologiem!” i poszła jeszcze raz napisać wypis dla pan Jaskolińskiego.

Kuba: ale jak można tak postąpić?
Edyta: Kuba, było minęło…co robisz pojutrze?
Kuba: nic, a co?
Edyta: to zapraszam cię na obiad u mnie. O 17 może być?
Kuba: jasne.
Edyta napisała adres na kartce.
Kuba: dzięki.
Edyta: idę do pacjentki. Na razie.
Kuba: pa. Dzięki za pomoc.
Edyta: nie ma za co.
Kuba patrzyła za nią, dopóki ona nie zniknęła mu z pola widzenia, a potem on poszedł do lekarskiego, patrząc się w adres Edyty.

20 minut później Edyta rozmawia z swoją pacjentką. Wbiega Kuba: EDYTA!!!!!!
Edyta: co się stało?
Kuba: nie ma go.. rozumiesz? Nie MA!
Edyta: ale kogo nie ma?
Kuba: 20 minut temu jeszcze był, bo byłaś tam ze mną. A teraz go nie ma.
Edyta: nie ma tego pana po zawale?
Kuba: nie.
Edyta: cholerka. Przepraszam panią…
Edyta i Kuba jak burza wybiegli z sali pacjentki Edyty i pobiegli szukać Zosi. Stała przy recepcji i coś wypełniała.
Kuba: GDZIE ON JEST?
Zosia: no jak to gdzie? Wypisałam go?
Edyta i Kuba: CO?????!!!!!
Stefan(który przechodził koło nich): co się tak drzecie?
Kuba: nie bez powodu mówią, że blondynki są głupie [BEZ URAZY!!!!!]
Stefan: co?
Kuba: weź ją lepiej ode mnie.
Edyta: Kuba…… Zosia, on sam wyszedł ze szpitala? O własnych siłach?
Zosia: tak.
Edyta: kiedy?
Zosia: jakieś pięć minut temu……
Edyta pobiegła pędem do wyjścia, za nią Kuba, zdziwiony Stefan i na końcu zadowolona z siebie Zosia.

Edyta wybiegła ze szpitala i rozejrzała się wokoło. Zobaczyła pana Jaskolińskiego, jak leżał koło ławki. Kiedy Edyta biegnąc do niego przebiegając przez ulicę [ tą co jest pod szpitalem] o mały włos co nie wpadłaby pod samochód.
Kuba: ale uważaj na siebie!!!!!!!
Edyta uklęknęła przy pacjencie.
-ŻYJE!!!!!- zawołała, po czym Kuba pobiegł po sanitariuszy. Stefan podszedł do Edyty, która próbowała go obudzić.
Edyta: halo, proszę pana. Słyszy mnie pan?
Pan Jaskoliński otworzył oczy i zobaczył Edytę, Stefana i sanitariuszy, którzy właśnie przyszli z Kubą.

W drodze na izbę, Kuba, Edyta i Stefan szli i rozmawiali, a Zosia szła parę kroków za nimi.
Stefan: ZOSIA!
Zosia: tak?
Stefan: dlaczego wypisałaś go ze szpitala, skoro Edyta i Kuba wyraźnie ci to wybyli z głowy, to raz, a dwa dlaczego nie wiesz, że każdego pacjenta po zawale należy trzymać go w szpitalu przez trzy tygodnie, a on leżał tylko pięć dni?
Zosia: uznałam, że tak będzie najlepiej.
Edyta: Zosia, a kto by się min zaopiekował? Przecież on mieszka sam.

Weszli na izbę:
Zosia: 15 miligramów Autobioliny. [nazwa leku, wymyślona przeze mnie]
Edyta: co? NIE! 25 miligramów Kabiolitu [nazwa leku, wymyślona przeze mnie]
Zosia: nie. Marta podaj mu Autobioline.
Edyta: jak chcesz go zabić, to od razu podaj mu Pawulon.
Zosia: ja nie chcę go zabijać, tylko mu pomóc.
Edyta: podając mu Autobioline?! On 25 minut temu miał kłopoty z oddychaniem!
Zosia: przecież to nic takiego.
Edyta: ty chyba zapominasz, że on nie ma 28 lat, tylko 82, a to jest spooora różnica!
Zosia popatrzyła pytająco na Stefana…………………………………………..

ps. na blogu new cedek Wesoly


Ostatnio zmieniony przez gwiazda0 dnia Nie 23:45, 20 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:43, 21 Kwi 2008    Temat postu:

PaBia i gwiazdak super, Paulina ztym psem dobrze wymyslilas!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:43, 22 Kwi 2008    Temat postu:

Piesio wyciągnięty z realnego świata (imię tata wymyślał) ale nie pytałam się go o pozwolenie na publikację... Lol
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Wto 13:40, 22 Kwi 2008    Temat postu:

Suuuper dziewczynki Wesoly Gdybym ja tak na egzaminie charakterystykę napisała... Blank
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 17 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin