|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Gość
|
Wysłany: Wto 20:28, 22 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
SUPER! PIĘKNIE! CUDNIE! Czekam na ciąg dalszy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:30, 22 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie lepiej mi się czyta niż pisze...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:38, 24 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
sorki że takie krótkie, ale ręce mi się trzęsą ze złości:
Kuba: nie ma za co nawet przepraszać.
Edyta: jesteś głodna?
Magda: nie...ale mogę jeszcze poleżeć?
Edyta: yhm. I jak chcesz to sobie telewizor włącz. Ok.? my musimy iść.
Magda: Ok.
Edyta i Kuba poszli do Gabrysi, Tomka i Julki.
Kuba(siadając na kanapie z Edytą): przepraszamy. To o co chodzi?
Gabrysia: chodzi nam o twój rozwód z Zosią.
Kuba: aha...a kiedy ja go mam?
Edyta: jutro.
Kuba: no to ustalone. Jeszcze coś? Wybaczcie, ale jesteśmy troszkę zajęci.
Edyta: Kubuś ja może pójdę jej coś jeść zrobić.
Kuba: ale mówiła, że nie chce.
Edyta: ja też jestem głodna, więc przy okazji zrobię. A tobie też coś zrobić?
Kuba: nie. Pomóc ci?
Edyta: nie.
Chciała wstać, ale Kuba ją przyciągnął i ją pocałował. Po baaardzo dłuższej chwili oderwali się od siebie i Edyta poszła do kuchni, a Kuba został w salonie. Edyta ułożyła z tostów dużą piramidę, wlała soku pomarańczowego i poszła z tym do Magdy.
Edyta(pod drzwiami): Magda mogę?
Magda: no.
Edyta: to otwórz.
Magda zdziwiona poszła otworzyć. Za drzwiami stała Edyta z talerzem na której była piramida ułożona z tostów z serem, a w drugiej trzymała 2 szklanki z sokiem pomarańczowym.
Edyta(stawiając wszystko na biurku): miałaś sobie telewizor, albo komputer włączyć.
Magda(siadając na łóżku): tak, ale....
Edyta podeszła do drzwi i je zamknęła. Usiadła koło Magdy.
Edyta: co się stało?
Magda: no bo ja.....co ja powiem, że mnie tak długo w szkole nie było?
Edyta: Magda...Kuba albo ja podejdziemy do twojej wychowawczyni i jej powiemy że miałaś maleńkiego guza w brzuchu...albo po prostu zapalenia płuc dostałaś. Obiecuje ci, że nikt się nie dowie.
Magda: naprawdę?
Edyta: yhm. A teraz zjedz. Najlepiej wszystko.
Magda: a ty?
Edyta: jedz.....
Magda niechętnie wzięła jednego tosta i go ugryzła.
Magda: kurcze...dobre.
Edyta się uśmiechnęła, a Magda w niecałe 10 min zjadła wszystkie tosty.
Magda(jak skończyła): jak ja się najadłam.... dziękuje.
Edyta: smakowało?
Magda: yhm. Było przepyszne.
Edyta: to fajnie. A teraz masz . A ja zaraz do ciebie przyjdę.
Edyta podała Magdzie pilota, i włączyła jej komputer. Potem wzięła pusty talerz i puste szklanki i poszła do kuchni. Wstawiła to do zlewu i poszła do Kuby, gdzie została już sama Julka.
Kuba: i co?
Edyta(usiadł koło Kuby): zjadła wszystkie tosty, co jej zrobiłam, włączyłam jej telewizor i komputer.
Kuba: a Kazimierz?
Edyta: może innym razem pojedziemy co? Po pierwsze masz jutro sprawę a po drugie Magda musi się do nas przyzwyczaić.
Kuba: ok. Julka chciała z tobą pogadać. Zostawiam was same. Idę do łazienki.
Kuba poszedł do łazienki, a Julka zaczęła: dlaczego to zrobiłaś?
Edyta: co??
Julka: Kuba mówi, że go nie owinęłaś wokół palca, ale ja w to nie wierzę. Mówił też, że nie kontrolowaliście tego, że wylądowaliście razem w łóżku, a ja myślę, że ty go do tego łóżka zaciągnęłaś.
Edyta: muszę cię zmartwić, ale źle myślisz......
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mada
Gość
|
Wysłany: Czw 22:11, 24 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Krótkie ale... piękne...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:27, 24 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne mi się bardzo podoba...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:16, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Julka: co co? A to co Kubą mówił, to....
Kuba(wszedł): Szczera prawda.
Julka popatrzyła pytająco na Edytę, a ta kiwnęła głową że zgadza się z Kubą. Julka wybiegła od nich.
Kuba: wiesz co? Ja jej ostatnio nie rozumiem...dojrzewa czy jak....
Edyta: tak Kubuś..dojrzewa.
Kuba: ja nie jestem głodny, a wy już jadłyście...to nie robić obiadu?
Edyta: Magda zjadła, ale ja nie...ale nie rób. Mam chęć na tosta. Pójdę zrobić.
Kuba: o i mi też !
Edyta zamiast to kuchni poszła do Magdy.
Kuba: kierunki ci się kochanie pomyliły!
Edyta weszła do Magdy, a Magda siedziała przed komputerem i jej nie zauważyła:
Edyta: no nareszcie się posłuchałaś. ( Magda podskoczyła na krześle) Ej...ja nie gryzę. Spokojnie.
Magda: patrz..stronka waszego szpitala.
Edyta: o....... a to ci niespodzianka.
Magda: weszłam na personel i patrz.
„ anestezjolog dr. Edyta Kuszyńska:
anestezjolog na Oddziale Ratownictwa Medycznego”
KOMENTARZ: Fachowiec w 100%.
Edyta: no no.... tego bym się nie spodziewała.
Magda: Bogdan Dunalski.
Edyta: co?
Magda: on to napisał. Patrz.
Edyta: no taaak.... komentarz to mi niezły wystawił....
Magda: a Kubie napisał...czekaj jak to było? Poczekaj poszukam.
Magda momentalnie odszukała Kubę, a Edyta chodziła po pokoju:
Magda: napisał w sobotę parę minut po 20. doktor Burski jest dobrym chirurgiem, ale jeśli o charakter, to jest zimną rybą.
Edyta: tylko tyle? (Magda pokiwała głową że tak). No taa... fanie wiedzieć. Jesteś głodna?
Magda: nie.... tylko mogę mieć do ciebie małe pytanie?
Edyta: jasne.
Magda: mogę przyjść do was? Nudzi mi się tu samej.
Edyta: jasne. Chodź.
Magda wyłączyła komputer i poszła z Edytą do salonu, gdzie Kuba oglądał „modę na sukces”.
Edyta: siadaj. A ty od kiedy to oglądasz?
Kuba: a...sam nie wiem...zaciekawił mnie ten serial, kiedy przegrywałem go pani Aniołek.
Magda i Edyta wybuchneły śmiechem.
Kuba: co?
Edyta: nie nic. To zrobić ci tego tosta?
Kuba: a ta Bruk znowu ma innego...co mówiłaś?
Edyta(powstrzymując śmiech. Magda się roześmiała) : chcesz tosta?
Kuba: poproszę.
Edyta: a ty Magda?
Magda(wycierając łzę od śmiechu): nie. Dzięki. Ale ci pomogę.
Dziewczyny poszły do kuchni, a Kuba został oglądając „Modę na sukces”.
Edyta: Magda...powiedz mi, czy twoja wychowawczyni jest w porządku?
Magda: naszym wychowawcą jest facet. Ale tak..jest w porządku. Podokucza trochę, ale spoko jest.
Edyta: to wytłumacz mi ...jak jest taki spoko, to dlaczego nic nie robi...na przykład nie ustawi twojej klasy do pionu, nie wytłumaczy im, że nie można mieć wszystkiego....
Magda: nie wiem.
Edyta: a kiedy chcesz iść do szkoły?
Magda: nie chcę tam już wracać.
Edyta: dlaczego?
Magda: bo się boje, jak ktoś się dowie, że ja.....że będą mi jeszcze bardziej dokuczać.
Edyta: to umówimy się tak...ja dzisiaj wieczorem pogadam z Kubą, Kuba pójdzie z tobą w poniedziałek do szkoły, wytłumaczy wszystko twojemu wychowawcy, że jak jeszcze się nam poskarżysz, to Kuba pójdzie do pani dyrektor i już nie będzie tak wesoło jak jest teraz...a jeśli chodzi o to, że cię nie było, to powie mu Kuba, że zapalenie płuc miałaś. Może być?
Magda: yhm.. dziękuje. Mogę się przytulić?
Edyta: ok., ale pod jednym warunkiem.
Magda: tak?
Edyta: że jak będziesz chciała skorzystać z komputera, z telewizji z łazienki, albo się przytulisz albo coś jeszcze innego, nie pytasz, tylko to robisz ok.?
Magda: ok.
Magda przytuliła się do Edyty i poczuła, że przy niej nic się nie stanie.
*****wieczór ok. godziny 23.*****
Magda już spała, a Edyta z Kubą leżeli w sypialni. Edyta powiedziała to samo co Magdzie, a Kuba się zgodził.
Kuba: Edytko, a kiedy Magda ma urodziny?
Edyta: nie wiem, a co?
Kuba: bo ja tak sobie pomyślałem, ze może kupimy jej na prezent komórkę?
Edyta: ale jak już miała?
Kuba: no to jutro pójdę i jej kupie...tak bez okazji. Ok.?
Edyta: yhm...a teraz zgaś lampkę, bo już ledwo co na oczy patrzę.... a ty chyba też...
Kuba: masz racje. Dobranoc kochanie.
Edyta: Dobranoc.
Kuba zgasił lampkę i zasnęli.
Ten tydzień minął im bardzo szybko. Edyta i Kuba nie wiedzieli, czy dobrze robią zostawiając Magdę samą w domu, ale kiedy wrócili do domy późno w nocy, Magda spała a w kuchni czekała na nich kolacja. Magda czuła się u nich bardzo dobrze, ale kiedy pomyślała, że będzie musiała wracać do domu dziecka od razu robiło jej się smutno.....
Kuba wziął rozwód z Zosią. Z Edytą czuł się bardzo dobrze. Rozumieli się bez słów, a co najważniejsze Kuba chciał zaadoptować Magdę. Nie mówił jeszcze tego Edycie, bo nie wiedziała, czy jest na to gotowa........
Edycie służył związek z Kubą i przebywanie z Magdą. Robiła się coraz ładniejsza. Chciała zaadoptować Magdę, ale nie mówiła tego ani Magdzie ani Kubie.
*****poniedziałek*****
Edyta się właśnie malowała, kiedy do mieszkania wpadł wkurzony Kuba:
Edyta: co się stało?
Kuba: Magda ma takiego głupiego wychowawcę, że aż chce się go walnąć!
Edyta: czemu?
Kuba: posłuchaj...on ma dyżur.. Magda siedzi przed klasą pierwsza jej lekcja to matma..z nim. Ja podchodzę do niego i mu mówię, że Magda mieszka teraz u mnie i u mojej dziewczyny. Mowa tu o tobie kotku, i mówię, mu, że jestem chirurgiem, a ty anestezjologiem. Mówię, mu że Magdy nie była tak długo w szkole, bo miała zapalenie płuc i leżała w szpitalu. I powiedziałem, mu ,żeby zrobił coś z jego klasą, żeby przestali dokuczać Magdzie, a wiesz co on mi mówi? Że jego klasa nic Magdzie nie robi!!! Magda sobie tylko to ubzdurała. Chciałem go walnąć, ale Magda chyba to wyczuła, podeszła do mnie i mnie od niego odciągnęła.
Edyta: oj Kubuś... a jest on młody czy stary?
Kuba: starszy troszkę...i nosi okulary.
Edyta: no to dlatego jest ślepy, że nie zauważył tego.
Kuba: ah.... ja na miejscu Magdy też nie chciał bym tam wracać. Dobra. Idziemy?
Edyta: yhm.
Pojechali do szpitala. Godzinę przed końcem dyżuru, czyli gdzieś po 15 Kuba coś sobie przypomniał. Siedział właśnie w pokoju lekarskim z Zybertem i z Pawicą, którzy gadali o operacji.
Kuba(zerwał się z krzesła): cholera!
Adam: a tobie co?
Kuba: gdzie Edyta?
Tadeusz: u Moniki w gabine....
Kuba pędem pobiegł do gabinetu Moniki, gdzie Monika, Edyta i Lena jak zwykle urządzały se ploteczki. Wszystkie podskoczyły w miejscu, kiedy wpadł Kuba mało co nie wywarzając drzwi.
Kuba: przepraszam was, ale muszę porwać Edytę na parę chwil.
Edyta z Kubą wyszli na korytarz.
Kuba: przepraszam.
Edyta: za co?
Kuba: że ci nie powiedziałem o dacie urodzin Magdy. Spytałem ją jak jechaliśmy do szkoły, ale zapomniałem ci powiedzieć bo byłem wkurzony na jej wychowawcę. Magda ma w sobotę urodziny. W tą...........
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mada
Gość
|
Wysłany: Sob 20:27, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
SUUUPER! Czekam na ciąg dalszy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aniu$
bywalec
Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:50, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Swietne!!!!i bardzo wciąga, szkoda,że to nie będzie nagrane!!!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:55, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
To jest pierwsze opowiadania które od pierwszego od ostatniego słowa przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem Czekam na dalszy ciąg Masz talent !!!!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:01, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Tadaaaaaaaaaammmm:
Zapadał zmrok. Przyjemnie było obserwować zachód słońca nad jeziorem. Patrzeć, jak staje się coraz ciemniejsze- od żółtego do lekko czerwonego – , a potem znika za horyzontem. O niczym nie myśleć, odsunąć na bok smutki i zmartwienia , znaleźć trochę spokoju, chwilę wyciszenia w całodziennej bieganinie. A potem, kiedy ostanie promienie dnia już znikną, żeby ustąpić miejsca ciemności przypomnieć sobie o Bożym świecie i wrócić z powrotem do słodko- kwaśno- gorzkiego życia, pełnego niespodzianek.
Tego uczucia doświadczyłam przed chwilą. I oto ocknęłam się na dobre i stwierdziłam, że muszę się zając swoim WP- czyli Wielkim Problemem. A sytuacja przedstawia się nieciekawie. Bardzo nieciekawie. Więc...: uciekłam z domu. Tak po prostu. Wyszłam przez okno. Jak gdyby nigdy nic. Miałam dość. Zdecydowanie dość. Ale, z drugiej strony, to może trochę za bardzo mnie poniosło...Matka na pewno się teraz martwi...Ile czasu już mnie tam nie ma? Półtorej godziny...Jak ten czas szybko ucieka. Co ja ze sobą mam zrobić? Nie, na pewno tam nie wrócę. To znaczy...Hmm, chcę tam wrócić, ale ostro oberwę. To już wolę tu zostać. Chociaż się najzwyczajniej boję... A nóż się przyplącze jakiś menel, albo dres i tym podobne...To też muszę brać pod uwagę. Na tą chwilę wiem tylko to, że tutaj to na pewno nie mogę siedzieć. Tu nie jest za bezpiecznie, a tym bardziej o tej porze! Ale...właściwie, to co za różnica...Eeee...No może jednak jakaś jest. Jakby mi ktoś chciał coś zrobić, a ja bym zaczęła się drzeć, to tutaj mnie nikt nie usłyszy, a gdzieś bliżej ulicy na pewno. Ale bliżej ulic policja mnie szybciej znajdzie...Naprawdę kiepsko, kiepsko...Co jest ważniejsze: moje życie, czy to, co ze mną zrobią w domu?! A, co mi tam idę stąd! Najwyżej znajdę jakieś miejsce gdzie mnie nikt tak szybko nie znajdzie. Da się chyba coś wyszukać...
Pół godziny, godzina, dwie...Ile się można włóczyć po mieście? I to jeszcze w kółko? Nie wiem, ale moje nogi najwyraźniej mają już dość. Trudno, usiądę na tym przystanku, przynajmniej tu jest sucho. Nieźle zmokłam. Zimno mi jak cholera!! Mogłam ubrać nieprzemakalną kurtkę a nie tą cienką bluzę!! Na dziewięćdziesiąt procent mam mokrą nawet bieliznę! Hmm...Mam kaptur, jeszcze zwieszę głowę, siedzę na przystanku...Chyba się za bardzo nie rzucam w oczy. Kurcze pieczone, tak jeszcze nigdy w życiu nie przemokłam!! Cholera, mój telefon!!! Pięknie! Już po telefonie! Cieknie z niego, tak jak ze mnie! Gdybym go tylko schowała do kieszeni spodni to może...E tam, jeszcze działa...Ale wyświetlacz to nie bardzo...Boże...! Dzwonili do mnie! No ja rozumiem, że dzwonili kilka razy, ale dwadzieścia razy! Znowu dzwonią! Nawet nie wiedziałam! Odebrać? No cześć mamo! U mnie wszystko ok., tylko strasznie zmokłam. Siedzę sobie na przystanku autobusowym i na razie nie mam zamiaru wpaść...Jak by coś się stało, to na pewno do ciebie zadzwonią, nie martw się o mnie! No to papa!
Mhm...Na pewno...Jaka ja durna jestem! Paulina opanuj się, masz trzynaście lat. No, prawie czternaście, a zachowujesz się jak sześciolatka! Mhhhhhh.... I w co ja się wpakowałam! Tak, zupełnie świadomie wdepnęłam w ogromne bagno! Tfu, w ruchome piaski! Z każdą minutą jest coraz gorzej! A może być jeszcze gorzej! Oby nie...
Dwudziesta pierwsza piętnaście... Już ponad pół godziny siedzę na tym przystanku! Dobrze, że chociaż zegarek w tym fonie jeszcze widać...Jeszcze pada i już chyba nie przestanie. Kurde!!!! Przecież mogłam nie łazić w kółko, tylko iść na widownie na basen!! Teraz, to już zamknięta, ale była czynna! A, trudno. Przepadło. Nic nie poradzę. Ale tam przynajmniej bym tak nie zmokła! Mhhhhhh... Cała ja! Najpierw robię, potem myślę! Ale teraz to już musi być odwrotnie, bo jak coś zrobię nie tak to będę żałować. Czasami jestem naprawdę żałosna! Kurde, co ja mam teraz zrobić?! No jeszcze mi tego brakowało! Jakaś banda dresiarzy! Super! Gorzej już być nie może.
- No, panienka, a co ty tu tak sama? Może się przyłączysz co? Poznamy się bliżej co?
- Spadaj! Jestem już zajęta!- coś czuję, że to nie podziała...
- E tam, no chodź...
- S-p-a-d-a-j! Dociera?! Czy może jeszcze mam napisać?- no, coś mi to nie bardzo wyszło, ale kto wie...
- E! Co tak ostro? No chodź skarbie...
- Skarbie??!! Do kogo to było?!
Podszedł do mnie i próbował mnie objąć
- Ej! Trzymaj łapy z dala ode mnie! Idź się lecz debilu!
Jakoś się wyrwałam...
- Kochanie. Jesteś tak śliczna...
Znów spróbował, ale dostał kopniaka.
- Co ty robisz suko?! Kocham cię...
O nie! Nikt nie będzie tak do mnie mówił. Rozejrzałam się szybko w poszukiwaniu czegoś czym można się bronić. I...Deska! Od ławki! Długo nie musiałam się zastanawiać. Głabnęłam deskę i waliłam na oślep. Szło mi nieźle, ale nie długo. Tych dwóch pozostałych wyrwało mi kawałek ławki i wykręciło mi ręce do tyłu. Coś mi się zdaje że złamano mi nadgarstek...Jasna cholera!! Co ja mam teraz zrobić?! Trzymają mnie tak mocno, że chyba się nie wyrwę. Boże... Co robić?... Nie mogę niczego wymyślić...Żeby się teraz zdarzył jakiś cud!! Nawet nie myślę, co oni mi mogą zrobić. Kurka wodna, mogłam od razu nawiać. Ale...Może by mnie gonili? Chociaż z drugiej strony, może bym uciekła. Mogłam od razu iść na widownię, to może bym nie była taka przemoknięta...To by coś dało, bo mi zimno jak...Co robić, no?!
Zaczęłam się tak drzeć, że mnie chyba na drugim końcu Polski słyszeli. No, może przesadziłam, ale w okolicy na pewno mnie ktoś słyszał, niedaleko jest osiedle...A, już nie wiem, w każdym bądź razie wydzierałam się jak opętana, przez kilka sekund, i nic się nie działo...W co ja się wpakowałam. Mogłam się nie ruszać z domu...
A jednak! Cuda się zdarzają! Zauważyłam przejeżdżającą karetkę. No a jednak! Moi oprawcy zwolnili nieco uścisk, a kiedy erka zaczęła zwalniać...wypłoszyli się na tyle, żeby mnie całkowicie puścić i zwiać! Nie wiem, jak to się stało, ale dzięki Bogu stało się! Życie nie jest jednak aż tak beznadziejne...Nie wiem, co teraz ze mną będzie, ale grunt że żyję! Obejrzałam się jeszcze za tymi psychicznymi stworami z Marsa...Gdybym miała podać rysopisy na policji, to nie dowiedzieli by się dużo...,,No, wie pan, takich trzech w bluzach z kapturem, dosyć umięśnionych...Nie znam z widzenia’’ Ehhh....
I siedziałam tak nieruchomo na tym chodniku, a w uszach grało mi ,,I’m with you’’ Avril Lavigne. Zawsze słuchałam tej piosenki kiedy tu chodziłam. Ciągle mi się wydaje, że ona się mnie tyczy. Ale przecież mówi o samotności. A ja nie jestem sama...
Zamyśliłam się na tyle, żeby zupełnie zapomnieć o tym, co się wokoło mnie dzieje.
-Wszystko w porządku?
Podskoczyłam. Szybko ocknęłam się (ok.15sek), przeleciałam wzrokiem po otoczeniu (ok.10sek.) i zamarłam. Co odpowiedzieć? Szybka ocena sytuacji: Wszystko mnie boli, kreci mi się w głowie, jestem doszczętnie przemoczona, plus nie mogę wrócić do domu...Fajnie...Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak ja muszę wyglądać. Włosy mam pięknie umyte(no, tylko szamponu brak!) moja kochana bluza zmieniła kolor z jasno-zielonego na ciemny, jestem obłocona tu i tam(w końcu siedzę na chodniku!) a o nogawkach spodni to już w ogóle nic nie mówię...Mhhhh... Kompromitacja totalna!
- Raczej nie...- no, w końcu coś z siebie wydusiłam- Wszystko mnie boli i kręci mi się w głowie...
Nagle wszystko zawirowało tak, że (jak mi się wydaje) na chwilę straciłam kontakt z otoczeniem. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, poczułam czyjąś rękę na moich plecach a potem chyba urwał mi się film.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
andzia
Administrator
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnow/Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:23, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
no wreszcie!!!!!!!!!!!!! boskie, juz sie nawet domyslam czyje to rece poczula na swoich plecach kiedy kolejny??
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:52, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
PaBia ślicznie
Edyta: aha...to jutro po dyżurze pójdziemy jej ten telefon kupić...ok.?
Kuba: wiesz co? Jestem dumny, że mam taką wspaniałą kobitkę.
Edyta: tak? To fajnie. O której Magda kończy?
Kuba: 5 po 16....jedziemy?
Edyta: yhm...chodź.
Poszli się przebrać. Jak wyszli z przebieralni, to przyszła Zosia z Adamem, więc E&K uznali, że pojadą po Magdę. Równo o 16 zatrzymali się pod szkołą. Edyta wyszła z samochodu i usiadła na masce z przodu. Kuba też wysiadł i usiadł koło niej.
Edyta: czemu wyszedłeś?
Kuba: bo miałem takie widoki, że nie mogłem w miejscu usiedzieć.
Edyta: szkoda mi Magdy. Nie co, że w takim wieku...to jeszcze nie miała się do nikogo przytulić.....
Kuba: nawet jeśli tak było, to już tak nie jest.
W szkole zadzwonił dzwonek kończący lekcje. Po chwili zaczynali wychodzić uczniowie i zaczęli się przyglądać Edycie i Kubie, którzy siedzieli na masce samochodu ( Edyta miała głowę na ramieniu Kuby). Edyta podniosła głowę z ramienia Kuby i patrzyła się na niego.
Kuba: coś się stało?
Edyta: nie nic.
Kuba: Edytko...przecież widzę.
Edyta: tylko to, że cię kocham.
Kuba: w wzajemnością kochanie.
Pocałowali się.
Przed szkołą stała banda chuliganów z klasy Magdy ( Mateusz, Damian, Adrian, Marek, Łukasz i Michał):
Marek: ej chłopaki. Tamten facet, co siedzi z tą laską na samochodzie to był dzisiaj w szkole. Rozmawiał chwile z naszym starym debilkiem, a potem go to ta biedota odciągała od niego.
Edyta i Kuba pocałowali się.
Mateusz: chciałbym znaleźć się na jego miejscu.
Łukasz: i nie tylko ty.
Ze szkoły wyszła Magda. Nie zauważyła samochodu Edyty ( Kuba oddał swój Zosi).
Damian: patrz...nasza biedota wyszła.
Mateusz: ja idę do tej laski.
Reszta: ok.
Mateusz podszedł do samochodu Edyty, gdzie E&K jeszcze się całowali i nie zauważyli Mateusza, a reszta chuliganów podeszła do Magdy.
Damian: no proszę proszę.... ten facet co był dzisiaj w szkole, to twój tatuś?
Magda: nie. Nie ważne.
Damian: ważne ważne, bo ten twój tatuś ma niezłą dupeczkę.
Magda: Oni się kochają i ona nie będzie się wami przejmowała.
Magda wiedziała, że może coś takiego powiedzieć, bo jak zawoła Kubę albo Edytę przybiegną.
Mateusz: cześć laska.
E&K oderwali się od siebie. Edyta wytarła z ust Kuby jej błyszczyk.
Kuba: co chcesz mały?
Mateusz: jestem twoją dupeczką zauroczony...mała..dasz się porwać do mnie na chatę. Starych nie ma w domu...wrócą wieczorem, a my już zdążymy zrobić małe co nieco.
Kuba: jak jeszcze raz coś takiego po....
Urwał, bo zauważył Magdę, a jej w oczach strach....
Damian: oni się kochają? Hahaha.... dobre. Muszę sobie gdzieś to zapisać. Ona jest za ładna, żeby go tak na serio kochała. Ale już nie długo to się zmieni.
Magda się przeraziła. Poczuła bezradność. Zauważyła K&E. Edyta siedziała z głową spuszczoną, widać było, że zaraz wybuchnie ze złości, a Kuba coś mówił do Mateusza, popatrzył na Magdę i urwał.
Kuba: kochanie...patrz.
Edyta podniosła głowę i popatrzyła na miejsce, które głową wskazał. Edyta nie wiele się zastanawiając wstała i poszła do Magdy. Kuba zrobił to samo, włanczając alarm.
Edyta i Kuba: hej.
Magda: cześć.
Kuba: a wy czego od niej chcecie? Nie ma już was tu.
Banda chuliganów odeszła patrząc na Edytę. Edyta czuła, że oni patrzą się na jej 4 litery, ale nie powiedziała tego Kubie.
Edyta: w porządku?
Magda: yhm...możemy jechać?
Edyta: jasne. Chodź.
Pojechali do domu. Magda robiła lekcje, Edyta leżała, a Kuba robił obiad i nie dał sobie pomóc.
Edyta leżąc myślała nad Magdą, nad jej szkołą, nad jej sytuacją w szkole, o dzisiejszym incydencie, o domu dziecka, gdzie Magda za miesiąc miała wrócić, choć tego nie wiedziała. Leżąc pomyślała, ze dzisiaj wieczorem powie Kubie, że chcę zaadoptować Magdę.
Kuba robiąc obiad myślał o tym samym, co Edyta. Kuba też postanowił, że wieczorem powie Edycie, że chce zaadaptować Magdę.
Magda nie mogła sobie poradzić z matmą. Poszła do Kuby, ale widząc, że jest zamyślony, zrezygnowała. Poszła do salonu, gdzie leżała Edyta, jak by nie było, również zamyślona. Chciała wyjść, ale Edyta ją zauważyła.
Edyta: hej.
Magda: ja już idę. Nie będę ci przeszkadzała.
Edyta: ale mi nie przeszkadzasz. Chodź siadaj.
Magda: pomożesz mi? Z matmą mam problemy.
Edyta: chodź. Postaram ci pomóc.
Edyta wytłumaczyła wszystko Magdzie. Kiedy skończyły:
Magda: mogę z tobą posiedzieć m... Edyta?
Magda chciała powiedzieć „mamo”, ale w porę ugryzła się w język.
Edyta: jasne. Powiedz mi, czy takie sytuacje częściej się zdarzają?
Magda: yhm. Ale powiedziałam to tylko tobie.
Edyta: dlaczego? Mogłaś iść po pedagog, no wychowawca raczej ci nie pomógł, ale do jakiegoś innego nauczyciela, do którego masz dużo zaufania.
Magda: nie poszłam...bałam się, że mi nie uwierzą.
Edyta: weź.... uwierzyli by.
Kuba: zapraszam panie do stołu.
Magda zjadła pierwsza i poszła do siebie. Spakowała się i się położyła. Usłyszała pukanie do drzwi. Powiedziała proszę i weszła Edyta z kubkami.
Edyta: proszę.
Powiedziała podając jej kubek z herbatą.
Magda: dzięki. Edyta, mogę jutro nie iść do szkoły? Boję się o ciebie, o Kubę i o mnie.
Edyta: rozumiem, że boisz się o siebie, ale o nas?
Magda: jak Damian powiedział, że fajna bez urazy, dupeczka z ciebie, powiedziałam mu, że wy się kochacie i ty na nich nie spojrzysz, to Damian znowu powiedział, że to się nie długo zmieni.
Edyta: ja uważam, że długo nie byłaś w szkole, ale jutro wyjątkowo nie pójdziesz i zostaniesz w domu.
Magda: dziękuje.
Przytuliła się do Edyty, a Edyta pocałowała ją w czubek głowy. Magda czuła się jakby przytulała się do mamy. Posiedziały jeszcze tak do 20. Kuba w tym czasie zadzwonił do pani Melodyjko pytając się jak szybko można zaadoptować Magdę. Pani Melodyjko ucieszyła się na pytanie Kuby i wszystko mu powiedziała, że tylko wystarczy podpisać papierki adopcyjne i zanieść je później do urzędu stanu cywilnego i jeszcze zameldować Magdę u nich.
O 20 Kuba kończył zamiatać podłogę w salonie, kiedy weszły dziewczyny.
Kuba: głodne jesteście?
Edyta i Magda: nie.
Magda usiadła, a Edyta poszła zanieść kubki do kuchni. Kiedy przyszła do salonu zaczynała się „ M jak miłość”. Obejrzeli, Magda poszła się umyć, położyła się, przez chwile poczytała książkę i zasnęła przy zapalonej lampce.
Edyta siedziała w kuchni z Kubą:
Kuba: kochanie. Idź się wykąp, a ja zrobię ci herbaty, bo musimy porozmawiać.
Edyta: ok.
Poszła do łazienki, wzięła szybko prysznic i poszła do kuchni.
Edyta: a teraz ty. Ja zrobię.
Kuba: ok.
Kuba poszedł do łazienki, a Edyta zrobiła herbatę. Kiedy Kuba wyszedł z łazienki, poszedł do kuchni i wypił z Edytą herbatę. Rozmawiali o pracy, i wspominali stare czasy. Dochodziła 23.
Kuba: o kurcze jak późno.
Edyta: idź się połóż, a ja zajrzę do Magdy.
Kuba zgasił światło i poszedł się położyć. Edyta poszła do Magdy. Wyjęła jej książkę delikatnie z ręki, zgasiła lampkę i poszła do Kuby. Kiedy już leżeli, Edyta postanowiła powiedzieć wszystko Kubie:
Edyta: pozwoliłam Magdzie jutro w domu zostać.
Kuba: to dobrze. Mogę coś ci powiedzieć?
Edyta: jasne.
Kuba: no bo tak... Magda ma w sobotę urodziny i oprócz telefonu...jak byłaś u Magdy, to zadzwoniłem do pani Melodyjko....... nie wiem jak ty....ale....chciałbym zaadoptować Magdę.
Edyta: żartujesz????????????????
Kuba: nie......
Edyta: kochanie...z ust mi to wyjąłeś.
Kuba: żartujesz???????????
Edyta: nie.
Pocałowali się, Kuba zgasił lampkę i zasneli.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
andzia
Administrator
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnow/Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:22, 28 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
dobra to teraz kolej na mnie, juz nie moge na ksiazki patrzec P
- Chwilowo Dom Dziceka, a potem pewnie adopcja. Zresztą dziewczyno pospiesz się nie mam czasu.
Mała płakała, nie chciała iść. Pracownica opieki społecznej siłą wsadziła ja do pojazdu.
Owy kierowca – mężczyzna. Dobrze zbudowany, średniego wzrostu, blondyn. Był ubrany w ciemną kurtkę z kożuszkiem i ciemną czapkę. Zauważywszy ofiarę natychmiast wezwał pogotowie poczym podbiegł do nij. Sprawdził puls, żyła. Obok leżały kule, bo trzeba dodać, że pomimo rehabilitacji i stosowania wszystkich zaleceń dr Jędrasa jej kolano nadal było słabe.
Po kilku minutach przyjechało pogotowie, a za nim policyjni technicy. Erka zabrała dziewczynę do szpitala, a technicy przeszukawszy teren oprócz legitymacji studenckiej nic nie znaleźli. Wybawca sprawdził numery samochodu który potrącił studentkę – były kradzione.
Dziewczyna trafiła do szpitala specjalistycznego, tam po wstępnych badaniach okazało się, że złamane żebro przebiło opłucną i nie wiele brakuje do uszkodzenia płuca. Również uraz głowy nie był taki błachy na jkai wyglądał.
Mała Ola zapłakana i wystraszona trafiła do jednego z krakowskich domów dziecka. Przydzielono ja do pokoju gdzie były już trzy inne dziewczynki. Młodszej z sióstr wydało się, że dwie z nich są od niej dużo starsze, a ta trzecia wyglądająca na równie wystraszoną co ona, na jej rówieśnicę. Pokój znajdował się na poddaszu, okna były stare – nieszczelne, dach też nie napawał optymizmem, młoda nie znalazła kaloryfera.
21:30, Ola siedziała na „swoim” nowym łóżku, patrzyła się w okno. Płatki białego puchu wirowały w powietrzu. Dziewczyna patrząc przez nieszczelne okno zamyśliła się: „gdzie jest Aśka? Dlaczego tu jestem? Ja chce do Aśki!!” z tego stanu wyrwał ją pełen złości i wściekłości głos opiekunki:
-Jesteś nowa! Do mycia! Masz dwie min na wszystko! Śniadanie o 8, obiad o 15, kolacja 19.
-Dziękuję.
-Nie masz już co iść do łazienki. Czas minął.
Ola przebrała się w swoją piżamę, wsunęła pod zimną i cienką kołdrę. Wtuliła twarz w szorstka poduszkę. Płacz ja wyczerpał – zasnęła.
Aśka walczyła o życie w szpitalu. Operacja była długa i skomplikowana. Po 6 godzinach oczekiwania pod blokiem operacyjnym wybawca dziewczyny doczekał się na lekarza:
I co z Joanna Drąg?
-Operacja się udała, ale na jej rezultaty trzeba będzie poczekać.
-A kiedy będzie można z nia porozmawiać?
-Jak się obudzi. A i tu nie chodzi tylko o uraz spowodowany wypadkiem. Nie dawno, góra przed wczoraj została zgwałcona przez dwóch sprawców.
-O cholera. Mogę przy niej posiedzieć?
-A Pan jest jej rodziną? Wydawało mi się, że Pan jest z policji.
-Z policji i przyjaciel.
-Dobrze, ale krótko.
Aśka trafiła na OIOM. Na klatce piersiowej miała duży opatrunek, a z jej ciała wychodziła rurka do jakiegoś pojemnika, gdzie zbierała się krew. Jej głowa zaś była w bandażowym „turbanie”. Oddychać pomagał jej respirator. Policjant – ten sam, który we wrześniu opiekował się jej młodsza siostrą – Kuba usiadł przy niej, ujął jej dłoń, pocałował. Ona spała dalej.
Tego dnia Ole obudziły promienie słońca wpadające przez okno bez zasłon. „Brrr jak tu zimno” – pomyślała wysunąwszy się z pod kołdry. Jej współ lokatorek już nie było. Popatrzyła n zegarek była 8:15. „No to o śniadaniu mogę już chyba zapomnieć”. Jednak zeszła do jadalni:
-O kogóż my tu mamy! – jedna ze starszych współ lokatorek
- Nowa – druga
- No, no to chyba już możesz wrócić do pokoju- ponownie pierwsza
- A śniadanie? – zbita z tropu Ola
- A co to takiego? – tym razem ta druga
- Chodź do pokoju, bo tu nie masz co robić – z szyderczym uśmiechem pierwsza
Na horyzoncie pojawiła się ta sama opiekunka co dzień wcześniej wieczorem. Współ lokatorki nagle zniknęły.
-O witam. Marsz do siebie. Obiad jest o 15. Jak chcesz zjeść to przyjdź punktualnie.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, żegnam.
Głodna, zł, zaniepokojona o siostrę udała się do „swojego” pokoju. Tam współ lokatorki- te starsze- zgotowały jej niespodziankę. Na łóżko wylały colę, do plecaka z rzeczami wlały wosk i wode z cukrem. A maskotkę pomalowały pasta do zębów.
W kolejnych dniach fala na nowej nasilała się. Dziewczynce udało się zaobserwować, że w zasadzie nikt ich nie pilnuje i można sobie wyjść kiedy się chce. Wykorzystała ten moment dokładnie tydzień po przywiezieniu jej w to miejsce.
W szpitalu Aśka nadal była nieprzytomna. Kuba prawie codziennie był u niej. Teraz kończąc służbę razem ze swoim policyjnym partnerem podjechali tam:
-Podejdźmy jeszcze do Aśki.
- Zakochaleś się w niej czy co? – partner z lekkim sarkazmem
- Chce im pomóc, wiem co przeszły.
- Im?
- Tak, ide do lekarza. Czekaj tu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:06, 28 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
pięknie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mada
Gość
|
Wysłany: Pon 19:58, 28 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
PaBia -Super!
Gwiazda0-SUPER!
Andzia-Super!
No dziewczynki czekam na ciąg dalszy....
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|