Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczośc cz. 3
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:29, 24 Wrz 2008    Temat postu:

Nom, troche :lol:owate Jezyk ale sam zamysł niezły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Śro 22:56, 24 Wrz 2008    Temat postu:

Zosia super! Czekam na cd
Gwiazda... wryło mnie. Ta końcówka jest... jest przerażająca. Będę mieć koszmary. Ale ogólnie super!
Wesoly
Powrót do góry
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:54, 24 Wrz 2008    Temat postu:

- I widzisz, znowu muszę się umyć, jestem cały w pomidorach.
- Nie musisz – uśmiechnęła się, stając na palcach, by szepnąć mu do ucha – pomidory są bardzo smaczne.
- O ty niedobra… - powiedział, pochylając się i całując ją.
- No proszę, jaki miły widok – odezwał się Grzesiek gdzieś zza pleców Bogdana.
- Cześć Grzesiu, jak spałeś? - Edyta wychyliła się, by na niego spojrzeć.
- Nieźle, dzięki, ale chyba nie tak dobrze jak wy – uśmiechnął się, przechodząc obok nich w głąb kuchni, by włączyć ekspres do kawy.
- Już ty nie bądź za bardzo domyślny. Swoją drogą, piłeś coś? – zapytała go Edyta podejrzliwie.
- O rany – odezwał się Bogdan rozbawionym głosem – a ja myślałem, że to mnie dobrze zna, ale jak widać może lepiej…
- Bardzo zabawne…
- Jezu, mój brat jest zdemoralizowanym księdzem…
- Nie wzywaj…
- …imienia, wiem. W czwartej szufladzie od góry masz aspirynę.
- Dzięki – burknął.
- Boguś – odwróciła głowę z powrotem do wciąż obejmującego ją mężczyzny – ile wyście wypili?
- Kilka kolejek whisky… ale nie dużo, mnie nic nie jest!
- No właśnie nie wiem, może powinnam się głębiej zastanowić nad twoją propozycją, bo jeszcze wytrzeźwiejesz i zmienisz zdanie!
- Ależ ja jestem trzeźwy! Zobacz – pocałował ją. Roześmiała się głośno.
- Jaką propozycją? – odezwał się chrapliwym głosem Grzegorz znad kubka pełnego parującej kawy.
- Żenię się, nie mówiłem ci? – Bogdan mrugnął do niego okiem. Edyta odwróciła się i uśmiechnęła szeroko, opleciona ramionami stojącego za nią bruneta.
- No! Więc jednak było za co wypić.
- No, jak za to… to wybaczam. Teraz pij kawkę, a ja – powiedziała, wyślizgując się z objęć Bogdana – wracam do moich pomidorów.


Dochodziła dwunasta, kiedy wychodzili z mieszkania, zostawiwszy śpiącego na kanapie Piotra. Podobno Mirka wygoniła go o dziewiątej rano widząc, że już nie może wysiedzieć na taborecie przy łóżku. Trochę trwało, zanim wyszedł z jej sali, ale dwanaście godzin siedzenia na powierzchni trzydziestu centymetrów kwadratowych wzięło górę i przed dziesiątą zjawił się w mieszkaniu Edyty. Mruknąwszy kilka niezrozumiałych słów, padł na kanapę i zasnął. Edyta przykryła go tylko kocem i zasunęła kotary w oknach.

Bogdan pojechał do Warszawy, do redakcji gazety, dla której pracował, wyrzuciwszy po drodze pozostałą dwójkę pod leśnogórskim szpitalem.
- Cześć, siostrzyczko – Edyta pierwsza weszła do sali – Jak się czujesz?
- Czujemy się świetnie, ja i dzidziuś – uśmiechnęła się. – Tylko nie możemy zdecydować się na imię, prawda, kochanie? – powiedziała bardziej do brzucha, niż do nich.
- Jak go zobaczysz – odezwał się Grzegorz – to będziesz wiedziała.
- A ty skąd wiesz? Nigdy nie rodziłeś.
- Jestem księdzem! – rzucił uniósłszy ręce, jakby to wszystko to wszystko wyjaśniało.
- No i…? – Zapytała Mirka po chwili milczenia.
- No i to, że ludzie mają do mnie zaufanie i opowiadają mi o swoich uczuciach.
Edyta spojrzała na siostrę. Ta pokiwała głową ze zrozumieniem, uśmiechając się lekko.

Dwie godziny później Edyta przez drzwi wetknęła głowę do pokoju lekarskiego. Wślizgnęła się po cichu do środka i podeszła do kanapy.
- To taki ten wasz dyżur, co?
Lena odkleiła się od Witka, wstała i zwyczajnie rzuciła się Edycie na szyję.
- Kiedy przyleciałaś? I na ile?
- Co, już mi chcesz żonę znowu na koniec kontynentu wyprawić? – zaśmiał się Witek, podnosząc się z kanapy i obejmując Lenę.
Obie kobiety zmierzyły go wzrokiem wyrażającym szczere politowanie, ale zanim zdążyły się odezwać, pielęgniarka poprosiła Witka na izbę. W drzwiach rzucił jeszcze:
- A tobie, Edyta, przypominam, że masz dyżur dopiero jutro, na noc. Ja cię nie rozumiem, kobieto…
Lena zaśmiała się, po czym złapała Edytę za rękę i ściągnęła ją na kanapę.
- Powiem prosto z mostu: przyjechałam na tydzień i miałam najpierw skoczyć do mamy, ale poczta pantoflowa mi doniosła, że, tu cytat, „Doktór Kuszyńska to chyba jakieś problemy osobiste ma, taka smutna chodzi. I schudła”.
Edyta uśmiechnęła się.
- A ja widzę, że ty w świetnym humorze jesteś!
- No, może nie świetnym… ale trochę lepszym niż przez ostatnie kilka tygodni.
- A co się działo?
Edyta westchnęła.
- Bogdan chorował ciężko. Dlatego nie przyszłam na ślub, przepraszam… teraz moja siostra trafiła do szpitala… martwię się po prostu. Poza tym… jesień. – uśmiechnęła się ponuro. Lena spojrzała na nią podejrzliwie, ale nie drążyła tematu.
- No dobrze, to teraz powiedz, co cię podniosło na duchu?
Edyta uśmiechnęła się.
- Jak brzmi Edyta Kuszyńska – Chełbikiewicz?
Słysząc to Lena rzuciła się przyjaciółce na szyję z szerokim uśmiechem na ustach.
- Kiedy?
- W nocy… a potem rano…
Lena przygryzła wargę.
- Ja się bardzo cieszę, ale niedawno mówiłaś, że to tylko papierek, że ci nie zależy…
- Tak, ale… - zawahała się. – Jak Bogdan leżał w szpitalu, to pomyślałam, że tak w świetle prawa i otoczenia, to kim ja dla niego jestem? Nikim. Poza tym… to taki kredyt zaufania. Sama wiesz najlepiej. No i pomyślałam… że gdyby przyszło mu to do głowy, to dlaczego miałabym powiedzieć nie?
Rozmawiały jeszcze chwilę, kiedy do pokoju lekarskiego weszła Zosia, a zaraz za nią Jakub.
- Edyta, Witek powiedział mi, że jesteś w szpitalu. Rozmawiałaś z tą małą, którą znalazłaś?
- Powtarzała cały czas „Nie pani sprawa”. No i tylko przytaknęła, kiedy zapytałam, czy wiedziała o ciąży.
Zosia zmarszczyła brwi.
- Zawsze to coś, ani mnie, ani Witkowi, ani Darkowi, nikomu nie chciała nic powiedzieć, po prostu leżała odwrócona plecami, nie mówiąc ani słowa. Może spróbowałabyś…?
Edyta zawahała się, ale kiedy napotkała wzrok Kuby, zdający się mówić „Nie musisz”, wyprostowała się i, z zaciętą miną podeszła do Zosi.
- Jasne. Dalej leży na dziewiątce?
- Tak, Wójcik uznał, że z dzieckiem wszystko ok., i że to dziewczyną trzeba się zająć.
Edyta skinęła głową i wyszła na korytarz. Im bliżej była sali numer dziewięć, tym mniejsza i mniej pewna się czuła. Uchyliła drzwi i zajrzała przez nie jednym okiem – wcześniej nawet nie przyjrzała się młodej pacjentce. Dziewczyna miała zadrapania na twarzy, wielkie sińce na ramieniu i czerwoną szramę na szyi. Nad lewym uchem miała gruby, biały opatrunek. Szczęściara – dwa centymetry w bok, i dostałaby w skroń. Bardzo chuda, z podkrążonymi oczami i lichymi, mysimi włosami wyglądała na nie więcej, jak siedemnaście lat. Edyta odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi szerzej.
- Cześć – odezwała się cicho, siadając na taborecie przy łóżku. Dziewczyna spuściła głowę, ale nie odwróciła się. Lekarka uznała to za pozytywny sygnał.
- Czemu nie ma pani kitla? – rzuciła zamiast powitania.
- Nie mam teraz dyżuru. Odwiedzam siostrę. Porozmawiasz ze mną?
- Nie mam ochoty.
- Myślę, że powinnaś.
- Huj mnie obchodzi, co powinnam.
Edyta cofnęła się trochę, ale nie dała za wygraną.
- Ile masz lat?
Odpowiedziało jej milczenie. Spróbowała zachęcić młodą wzrokiem.
- Czternaście. I pięć miesięcy.
Edyta uniosła brwi.
- Co, zatkało panią?
- A dziwisz mi się?
Po chwili milczenia dodała:
- Pamiętasz coś? Jak tu się znalazłaś?
- Pani mnie przyniosła. Dlatego z panią rozmawiam.
Edyta pomyślała, że to dobry punkt wyjścia.
- A co się działo wcześniej?
Dziewczynka nic nie powiedziała, więc Edyta spróbowała inaczej:
- Jak to się stało?
- Wiatropylna nie jestem.
- No co ty nie powiesz? Słuchaj… a jak ty właściwie masz na imię?
- Ja… - dziewczynka zawahała się – Maja.
- Ładnie. Ja jestem Edyta – uśmiechnęła się – Słuchaj, Maju, ja chcę ci pomóc. Tylko dlatego pytam. Ktoś… ktoś ci zrobił krzywdę?
Maja zaczęła lekko, prawie niezauważalnie, kołysać się w przód i w tył, gniotąc rękami pościel.
- Nie pani sprawa.
- Maju… - złapała ją za rękę, ale ta szybko ją wyrwała i krzyknęła.
- I tak pani nie zrozumie!
Edyta przymknęła oczy i westchnęła.
- Zrozumiem. Bardzo dobrze zrozumiem…
Maja spojrzała na Edytę. Zawahała się, widząc jej smutną twarz, ale po chwili szepnęła:
- Nie chcę o tym mówić.
Lekarka pokiwała głową, pogłaskała dziewczynkę po ręce i wstała.
- Zajrzę do ciebie jeszcze. Odpoczywaj.
Sprawdziła tylko kroplówkę i wyszła, zamykając za sobą drzwi.



Całość dostępna na [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joan0205
Gość






PostWysłany: Czw 0:20, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Zosia, świetne, genialne, idealne. Przymiotników mi niedługo zabraknie Wesoly Czekam na cd.
Powrót do góry
Mada
Gość






PostWysłany: Czw 6:56, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Brawo Zosiu Mruga Zamiast historii mogłabym mieć takie opowiadania (tak pamiętam. 1410 rok...a lipiec... 15 chyba.). Czekam na cd Wesoly
Powrót do góry
Ag@
fan



Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:19, 25 Wrz 2008    Temat postu:

opowiadanie suuper! ;*

paglo90 napisał:
- Wiatropylna nie jestem.

<hahaha> to mi coś przypomnina... <hahaha>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oalka
fan



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:05, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Zosia.. genialnie.. ;*

tak tak.. Aga..też mi to coś przypomina <Hahaha> Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:19, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Zosiu wiesz że jak zawsze przeczytałam jednym tchem i jestem zachwycona, albo nareszcie było dłuższe albo mi się zdaję bo jakoś mnie na dłużej zajęło Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:45, 26 Wrz 2008    Temat postu:

ślicznie Zosiu :* czekam na jeszcze...

a apropo opowiadań, to z Twoimi drugimi opowiadaniami z drugiego bloga?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:34, 26 Wrz 2008    Temat postu:

porzuciłam opowiadanie z serii Edyta Kuba, koniec, the end, finito

Powyższe zawieszam, bo wracam do szkoły
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:05, 29 Wrz 2008    Temat postu:

aha...szkoda Smutny ale czeka z niecierpliwością na Cd :* a dziwczyny co z wamii??/

i znowu dam "jednorazówkę" Wesoly (i przepraszam,ze ciągle z E&K, ale do Bogdana jakoś nie mogę się pzryzwyczaić...mam nadzieję,że mi wybaczycie...)

_____________________________________
-tak? - Edyta odebrała telefon ,który niespokojnie dzwonił na jej stole
-dzień odbry - usłyszała glos pani Odynator
-a witam pani ordynator. coś się stało?
-yhm. niestety doktor Ziemańska....
- a o to chodzi - przerwała jej - będę za jakąś godzinę.
-dziękuję. dozobaczenia
-dowidzenia.
rozłączyła się i poszła do łazienki.


jako że była ładna podoga postanowiła się pzrejść. szła akurat przez park,kiedy naprzeciwko niej szedł jakiś mężczyzna. popatrzyła na jego twarz i od razu go rozpoznała. spuściła głowę i bez przeszkód go ominęła i pobiegła do szpitala.


zdyszana wpadła do pokoju lekarskiego w którym był tylko Kuba.
-cześć Edytko!
-hej - zamknęła drzwi i się o nie oparła
-co się stało?
-nie nic. - weszła do przebieralni.
-ok...to jak będziesz chciała, to mi powiez,ok? ja muszę isć na odział.
-ok. to pa!
-cześć....
zdziwiony zachowaniem Edyty poszedł na odział.


godzinę póżniej szpitalnym korytarzem szedł wysoki,dobrze zbudowany rudzielec, który nazywał sie komisarz Jarząbek w towarzystwiedwóch umundorowanych policjantów.
-cholera jasna. - rzekł Stefan
- chyba nie będą aresztować...-spytała Marta
-nie pozwolę na to. przepraszam pana!
Stefan zagrodził drogę policjantom
-tak? - spytał komisarz
-panowie do kogo?
-do pani Edyty Kuszyńskiej - odpowiedział - a pan kim jest?
-po pierwsze jestem dyrektorem szpitala, po drugie nie pozwolę jej aresztować. a po trzecie nie Kuszyńska tylko Burska.
-ale spokojnie. chemy tylko porozmawiać.
-no dobrze. ale chcę być obecny przy tej rozmowie.
-hm...ale pana jak coś, tam nie było.
-jasne. zapraszam....



w tym samym czasie pokój lekarski:
-chcesz kawy? - spytał Kuba żonę.
- nie dziekuję...Kubuś?
-tak skarbie? - usiadła naprzeciwko niej
-jak szłam do szpitala,to w parku zobaczyła człowieka,który...-urwała
-..cię zgwałcił? - dokończył za nią
kiwnęła głową na znak zgody.
-nie...to niemożliwe..przecież ona dostał 25 lat. zdawało Ci się, albo to był gość podobny do niego.
-myślisz?
-yhm.
uśmiechnęła się delikatnie
-dziękuję.
-a nie ma sprawy. odwdzięczysz mi się dzisiaj wieczorem.
-zastanowie się jeszcze - zaśmiała się.
- a może. - kucnął koło jej krzesła i wziął jej dłoń w swoją - przejdziemy się wieczorem do kina, a potem kolacja. co ty na to?
-no pewnie.
chcieli się pocalować, lecz wszedł Stefan w towarzystie policjantów
-o..komisarz Jarząbek...co pana tu sprowadza?
-Kleofas Indyk.
-co? - spytali równocześnie
-niestety. nie mam dobrych wiadomości. Inydk zwiał z więzienia.
- a nie mowiłam?
-tak...przepraszam cię...a kiedy?
-dzisiaj w nocy
-przepraszam bardzo -wtrącił się zirytowany Stefan - kto to jest ten cały Idnyk?
- to jest człowiek,który 13 lat temu mnie zgwałcił...widzialam go w parku.
-yhm. a kiedy?
-eee....gdzieś godzinę temu.
-aha. gdyby coś się dzialo, to proszę dzwonić. - podał wizytówkę Kubie.
-yhm.
-dowiedzenia - policjanci wyszli z pokoju lekarskiego
-będę u siebie - rzekł Stefan i wyszedł. po wyjściu Stefana odezwał się Kuba:
- kochanie. nie pozwolę cię drugi raz skrzywdzić.
-dziękuję Kubuś,że jesteś przy mnie.
-zawsze będę.


po dwóch godzinach nudnego dyżóry Kuba został wezwany na izbę.
-co mamy? - spytał Monikę
-mężczyzna, 50 lat. silne bóle brzucha...Kuba co jest?
Kuba zrobił krok do przodu,żeby go najzwyczajniej w świecie uduśić, lecz się powstzrymal.
-mam proźbę - zwrócił się do koleżanki - nie mów Edycie,że jest tu pacjent,który nazywa się Indyk,ok?
-ok..a skad go znasz.?
-nie ważne..dzięki. - odpowiedział i wziął się za badania....



po niedługim czasie Edyta przechodziła koło sali Indyka
-Edyta - zatrzymał ją Witek
-tak?
-dzięki za pożyczenie nam domku w Toskani...
-a nie ma sprawy...kiedy Lena wraca?
-po 19....wiesz co? ciesze się, ze zrezygnowała z Edwarsa,żeby ratować nasze małżeństwo...
-no nie dziwe się.
- ok. ja zmykam posprzątac mieszkanie - zaśmiała się. - jeszcze raz dzięki - cmokną ją w policzek - to pa.
-cześć!
pokręciła głową i poszła do lekarskiego.
ledwo co usiadła,kiedy weszła pielęgniarka
-pacjent spod 7 woła lekarza a nie mogę znaleść doktora Burskiego
-jest u Tretera,ale ja pójdę.
i nieświadoma tego co ją czeka poszła do pacjenta swojego męża.

weszła do jego sali i trzasnęły za nią drzwi. odwróciła się i zobaczyła Kleofasa we własnej osobie uśmiechającego się szyderczo
-wkońcu się spotykamy...



w tym samym czasie Kuba wszedł do pokoju lekarskiego w którym miała na niego czekać Edyta z kawą. zastał tam tylko Zyberta
-cześc Tateusz.
-a cześć Kuba
-widziałeś Edytę?
-nie. przed chwilą przyszedłem.
poszedł do recepcji
-nie widziała pani mojej żony? - przerwał recepcjonistce rozmowę ze szpitalnym ochroniażem
-nie...
-pani doktor - rzekła przechodząca akurat pielęgniarka - była ostatnio w sali numer 7,ale nie wiem czy jeszcze tam jest.
-cholera...pani Słoneczko. proszę zadzwonić do komisarza Jarząbka i powiedzieć jemu,że Indyk jest tutaj w szpitalu - podał jej wizytówkę,a ona zdziwiona wykonała polecenie - panie Karteczka - zwróił się do ochroniarza - proszę za mna.
i ponowie pobiegli do sali nr 7....




-czego chcesz? - spytała pzrerażona cofając się do ściany
-pięknie ci się odwdzięczyć za to jaką piękną niespodziankę zrobiłaś mi 13 lat temu...
wpadła na ściane i mocno do niej przyległa
-oczep się - rozkazała
-chciałabyś.
pocałował ją. chciała się wyrwać, lecz ten mocno tzrymał ją za ramiona. ona tylko się rozpłakała. nagle drzwi się otworzyły i do srodka wparował Kuba w towarzystwie pana Karteczki. Kuba podskoczył do Kleofasa, odsunął go od Edyty i przewalił go na podłogę, a pote bardzo mocno przytulił płaczącą żonę, a pan Kretczka tzrymał Indyka,żeby nie uciekł.
- no już spokojnie...obiecałem ci,że nic ci juz nie zrobi....


FINITO Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:40, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Kleofas Indyk... pan Karteczka... Lol
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:56, 29 Wrz 2008    Temat postu:

<hahaha> no co? xD nie mogłam wymyślić innych nazwisk Jezyk i jeszcze jest pani Słoneczko Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Pon 8:14, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Jakie nazwiska a Kleofas wymiata Wesoly
Super! Wesoly
Powrót do góry
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:44, 29 Wrz 2008    Temat postu:

cudo :* a te nazwiska są po prostu bezbłędne Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 5 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin