Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22, 23  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oalka
fan



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:14, 19 Maj 2008    Temat postu:

Madeline... a kiedy Twojego opowiadania cd ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
fan



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WhiTe rOOm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:39, 20 Maj 2008    Temat postu:

y. . . hm kiedyś będzie, w czwartek lub piatek, poki co jakoś weny nie miałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:43, 22 Maj 2008    Temat postu:

Dotarła nad zalew, w miejsce gdzie ponad miesiąc wcześniej napadnięto na przyjaciółki. Była tam. Jej szloch było słychać w odległości kilku metrów. Jednak nikogo to nie przejmowało. Podeszła bliżej. Dziewczyna trzęsła się z zimna, płaczu i głodu.
-Dlaczego? Panie czym ja zawiniłam? Czemu ona mnie nie kocha? Co ja takiego zrobiłam, że mnie tak karasz? Może lepiej by było jakbym nie miała nikogo? Może przyjaciele mi pomogą? - prowadziła monolog z Bogiem
-Magda – nic – Magda, chodź do domu.
-Nie. Ja już tam nie wrócę! Ona mnie nie kocha!
-Kto? Babcia z dziadkiem?
-Nie, moja matka!
Ania podeszła bliżej, usiadła koło niej na kamieniu. Zadała kolejne pytanie.
-Czemu tak sądzisz?
-Bo, bo nie chce wrócić do mnie, na stałe.
-Skąd wiesz? Rozmawiałaś z nią?
-Tak. Dzwoniłam złożyć jej życzenia z okazji dnia matki. To mi powiedziała, że na razie na urlop wrócą, że mają dla mnie jakąś niespodziankę. Mam gdzieś ich niespodziankę! Ja chcę ją!
-Już dobrze – przytuliła ją – chodź prześpisz się u mnie. Przyjechała Karolina z małą.
-I po co ja tam jeszcze? Wolę tu zostać!
-Tu Ci nie pozwolę zostać. Mogę Cię odwieść na izbę dziecka. Ale tego chyba nie chcesz....
-Wszystko mi jedno. Byle jak najdalej od domu!
-Chodź prześpisz się u mnie, a jak ci złość minie to pogadamy.
-A co z dziadkami? Pewnie się martwią – przebłysk racjonalnego myślenia
-Zadzwonimy do nich, że się znalazłaś i że jesteś cała. Powiemy im o naszej rozmowie i noclegu u mnie.
-Ok. Dziękuję, mamo – to ostatnie słowo szeptem, a raczej w myślach
Wtuliła się w bok pani komisarz. Babska pogawędka odbyła się jeszcze tego samego wieczoru. Wyglądało na to, że przyniosła oczekiwany efekt. Magda stała się grzeczniejsza, poprawiła oceny. Nie wściekała się na rodziców, dziadków.
-Mamo o której jutro będziecie?
-Nie przyjedziemy jutro. Ja postaram się przyjechać na twoje urodziny, albo na dzień dziecka.
-Nie! Obiecywaliście!
-Madziu, nie krzycz. Przeprasza, ale ja mam duzo pracy, a tata musiał wyjechac z firmy na bardzo ważną delgację.
Rzuciła słuchawką, trzasnęła drzwiami. Wybiegła prze dom. Po policzkach spływały jej słone łzy. Pobiegła przed siebie. Nie zważała na to co ma pod nogami. Płacz, sprzeczne mysli, brak rozwagi i grawitacja ziemska zadziałała. Rozcięty łuk brwiowy, rozcięte kolano, coś z nadgarstkiem przyprawiły ją o jeszcze większe łzy.
-Coś się stało? – kobieta kładąc rękę na jej ramieniu
-Nic. Ma pani chusteczkę?
-Magda?
-Tak – ze zdziwieniem, bo nie był to głos pani komisarz – a my się znamy?
-Wydaje mi się, że tak – obeszła ją, kucnęła naprzeciwko niej, odgarnęła jej włosy, które teraz opadły na zapłakana, zabrudzona ziemia i zakrwawioną twarz – pamiętasz, przyszłaś do mnie będzie z półtorej miesiąca temu.
-A pani Edyta.
-Mhy. – uśmiechając się i pocierając policzek zewnętrzną stroną dłoni – chodź opatrzymy czoło i kolano. I nie płacz, bo złość piękności szkodzi.
Ruszyły w stronę domu lekarki. Dziewczyna szła przodem. Nie odwracała się do Edyty. Po chwili marszu potknęła się, rzęsiste łzy znów pojawiły się na jej policzku.
-Daj rękę. Pomogę ci wstać.
-A! Co jest?! Boli!
Gdy podparła się na lewej, a lekarce podając prawą.
-Czekaj, pomogę Ci się podnieść, ale na razie siedź, zobaczę co z ta ręką.
Dom lekarki – rozległy parterowy, z poddaszem w dużym ogrodzie – przywitał miłym zapachem. Magda zauważyła w przedpokoju małe miseczki. „Musi mieć jakiegoś zwierzaka.”
-Chodź do kuchni. – poprosiła lekarka
-Chlip, chlip, chlip – ciągnęła nosem Magda
-Nie płacz. Daj zwiążemy włosy, podepniemy grzywkę i biorę się za twoje skaleczenia.
Zaczęła oczyszczać rany. Były dość mocno zabrudzone ziemią i trawą. Krew ze skaleczeń zaczęła zasychać. Lekarka dotarła do źródła rany na twarzy, zapiekło.
-Auć! – ruszyła się, odskoczyła od ręki Edyty – szczypie!
-Wiem, ale wytrzymaj jeszcze chwilę. Zaraz skończę z łukiem brwiowym. Wiem, tu najbardziej boli i piecze.
Dziewczyna znów płakała.
-Boże, nie, nie teraz, tylko nie to! - myślała – Przecież ja zaraz będę umierać!
Po jakiś kolejnych 20 min.
-Gotowe.
-Już? A co z ręką?
-Powinnam Cię zawieść do szpitala na rentgen, ale zaraz zadzwonię, może któryś z chłopaków ma czas przyjechać. Wygląda na zwichnięta lub zerwaną torebkę stawową. Bardzo boli? – to ostanie zdanie z troska w głosie
-Tak trochę, ujdzie.
Pogrzebała w szafce. Coś wyjęła.
-Masz, powinno pomóc.
-Co to?
-Antybiotyk, popij i chodź położysz się.
-Ale mi się nie chce spać, i po co on?
-Nie marudź tylko chodź.
Po jakiś 30 min Magda jednak zasnęła. Zanim na dobre zasnęła nie pozwoliła odejść Edycie.
-Zostań ze mną. Mama zawsze tak robiła.
I znów łzy zaczęły spływać po policzkach.
-Cii, już nie płacz. Dobrze poczekam, aż zaśniesz.
Magda zapamiętała jedynie jej uśmiech, bo zaraz zasnęła. Edyta zostawiła uchylone drzwi od pokoju gdzie położyła dziewczynkę. Sama zadzwoniła do szpitala po któregoś z chirurgów i do komisarz Ani, aby przekazała dziadkom, żeby nie martwili się o swoja wnuczkę.
Po jakiś dwóch godzinach Magdę obudził dobrze znany jej ból w dole brzucha. Zwinęła się jak embrion. Czekała, było tylko gorzej. Bała się zejść do salonu, a jednocześnie nie miała na to siły.
-Auć, nie, nie teraz, boli, auć. Ych, boli, auć – prawie płakała, nie zdawała sobie sprawy że krzyczy
W salonie.
-Mnie się wydawało, czy ktoś krzyczy? - Krzysiek
-Magda? Czyżby się obudziła? Chodźmy do niej
Dziewczyna przewracała się z boku na bok. Jej twarz była blada, wręcz wyglądała jak trup. Edyta widząc w jakim stanie jest dziewczyna „podbiegła” do niej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:28, 22 Maj 2008    Temat postu:

Boże..piękne ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
fan



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WhiTe rOOm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:05, 22 Maj 2008    Temat postu:

świetne Wesoly czekam na nastepną część ! Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:59, 22 Maj 2008    Temat postu:

jezu dziewczyny nie przesadzacie z tym slodzeniem?? pisze co mi od glowy przyjdzie, czasem cos z zycia wezme. Ale az tak sie ma to podoba? a czytalyscie poprzednie opowiadania?? ja uwazam, ze dwa z nich mi lepiej wyszly... ale zazwyczaj autor sie krytykuje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:51, 22 Maj 2008    Temat postu:

E tam nikt tu nie przesadza, bo to jest genialne! Jak dobrze pójdzie to jutro coś dam, bo brak roboty chyba źle na mnie działa Wesoly
______________________________________________________________________________
V. Wypadek
Biegła, ledwo łapiąc oddech. Oby tylko nie zdążył zrobić Paulinie krzywdy. Dotarła do szpitala tak zdyszana, że musiała na chwilę przystanąć. Nie zwracając na nic uwagi wpadła do lekarskiego, przebrała się i zorientowała się, że nie może znaleźć kluczyków od auta. Poszukiwania zajęły jej około dziesięciu minut, bo ręce trzęsły jej się tak, że nie mogła nawet rozpiąć suwaka. Wyszła. Znalazła się przy samochodzie. Akurat dziś srebrny Renalaut Megane nie chciał zapalić. Siłowała się z nim kolejne piętnaście minut, aż w końcu ustapił. Wyjechała z parkingu i nagle usłyszała pisk opon i krzyk. Widok, który zobaczyła przeraził ją tak, że nie mogła przez chwilę się ruszyć. Wysiadła z auta. Podbiegła do leżącej Pauliny. Dziewczyna byłą przytomna.
Samochód, który ja potrącił wjechał w przystanek autobusowy. Kierowca wysiadł z auta i zaczął kląć. Mimo, że było dosyć póżno, to zaczynali gromadzić się gapie. Ludzie z bloków naprzeciwko szpitala zaczęli wyglądać z okien, samochody zatrzymywały się, kierowcy wysiadali, albo też nie, jak by mięli być potrzebni. W rzeczywistości było na odwrót.
Paulina była w szoku. Z oczu płynęły jej łzy, ledwie mogła mówić
- Nie...nie mogę się...ruszyć!
- Już, za chwilę będziesz w szpitalu, wytrzymaj jeszcze moment.
Edyta odwróciła głowę i rozejrzała się wokoło. Dostrzegła sanitariuszy z noszami i dwoje policjantów idących w jej kierunku.
- Jaki jest jej stan?- spytał jeden z nich patrząc na dziewczynę.
- Na razie nic nie mogę powiedzieć, ale nie jest dobrze.- odpowiedziała wymijająco Edyta, byleby tylko mieć ich z głowy. Jednak komisarz okazał się wyjątkowo nachalny.
- A kiedy będziemy mogli z nią porozmawiać?
Edyta wstała. Sanitariusze nieśli dziewczynę na noszach w kierunku szpitala. Spojrzała w oczy policjantowi i dosyć dobitnym i zdecydowanym tonem odpowiedziała:
- Nie wiem, ale nie prędko. Niech panowie przyjdą pojutrze.
Pokiwali głowami i odeszli. Lekarka szybkim krokiem udała się w stronę szpitala gniewnie przy tym patrząc na tłumek ludzi.
- Ej, musisz leżeć! Co się stało?
W samą porę zobaczyła Paulinę próbującą się podnieść ze szpitalnego łóżka na OIOM- ie. Ta widząc Edytę z powrotem opadła na poduszkę.
- Powiedz temu policjantowi, że to nie jest wina tego kierowcy bo to ja wbiegłam na ulicę.
Lekarka z początku była zdziwiona tym, co usłyszała, bo dziewczyna od chwili, kiedy trafiła na izbę przyjęć nie odezwała się nawet słowem. Jednak kiedy obejrzała się za siebie przez szybę dostrzegła kierowcę tłumaczącego się przed komisarzem. Wyszła na korytarz.
- Może pan spróbować z nią porozmawiać.
Policjant zwrócił się do mężczyzny
- To my dokończymy później panie- przerwał na chwilę i spojrzał w notes- Włodku.
Wszedł do sali.
- No więc?
Paulina westchnęła
- To nie jest jego wina- wskazała ,,pana Włodka’’ kiwnięciem głowy- To ja weszła na jezdnię w nieodpowiednim momencie.
- Mhm. A gdzie ci się tak spieszyło?
Paulina zwiesiła głowę, po krótkiej chwili odpowiedziała
- To długa historia. Ale o tym innym razem. Mogę się przespać?
Popatrzyła proszącym wzrokiem na komisarza. Ten pokiwał głową i zapowiedział kolejną rozmowę rano. Dziewczyna mu na to, że albo przyjdzie po południu, albo nic więcej nie powie, bo rano to ona potrzebuje się wyspać. Policjant stwierdził, że to jest szantaż, na to usłyszał, że owszem. Westchnął i wyszedł z sali. Edyta została.
- Biegłaś za mną tak? Proszę, powiedz mi co się stało.
CD w niedzielę


Ostatnio zmieniony przez PaBia dnia Pią 22:04, 23 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:47, 26 Maj 2008    Temat postu:

no wreszcie kobieto!! cudo, ale na przyszlosc dawaj na sb, ze jest cd, bo ja to przypadkiem przeczytalam...

teraz ja:

-Magda co się dzieje?
-Boli – w płacz – nie dobrze mi. Dostanę coś na to?
-A co cię boli?
-Wszystko.
Dotknęła jej czoła, nie miała gorączki
-Zaraz zdechnę. Boli, zimno mi.
Lekarka nie bardzo wiedziała co jest grane. Popatrzyła na Krzyśka wzrokiem pytającym o przyzwolenie.
-Poddaję się, daj jej coś, bo nie mogę na to patrzeć.
-Muszę do łazienki – Magda
Dziewczyna w łazience zauważyła co się stało. Edyta teraz tez wiedziała co jest grane zauważywszy małą plamkę na białym prześcieradle. Zaczęła się śmiać, a Krzysiek razem z nią. Przed chwila spanikowali, a to taka błacha sprawa.
-Pójdę do niej.
-Leć, ręka może poczekać.
Zapukała do łazienki.
-Mogę wejść?
W odpowiedzi usłyszała płacz. Weszła do środka. Magda siedziała na muszli. Rękami usiłowała rozmasować brzuch i złagodzić ból.
-Boli, boli – płakała
Edyta wyjęła coś z szafki. Podała dziewczynie.
-Wiesz co z tym zrobić?
-Tak. Chyba udziabałam pani prześcieradło....
-Każdej z nas się to może przydarzyć. Zawsze cię tak boli?
-Auć – po kolejnym impulsie bólowym – tak
-Chodź, położysz się i dam ci coś rozkurczowego. Próbowałaś Nospę?
-Tak, ale nie działa.
Dowlekły się do pokoju. Magda była bardzo blada i słaba. Edyta położyła ją na łóżku.
-Boli, jezu znowu tak strasznie! Mamo!
-Skoro nie działa to co zażywasz?
-Ostatnio Naproxen. Tylko on już działa. – znów zwijając się z bólu
-Co? – ze zdziwieniem i równocześnie Edyta i Krzysiek
-Dziewczyno, w tym wieku takie środki? – Krzysiek
-Ale nic innego nie działa. Błagam, dajcie mi coś! – jeszcze bardziej płacząc i krzycząc
Edyta podeszła do niej. Przytuliła.
-Cii. Już dobrze. Dasz radę zejść do auta?
-Nie wiem. Nie dobrze mi.
W szpitalu lekarka oddała małą w ręce Darka. Odchodziła już od nich, ale ktoś złapał ją za rękaw.
-Boję się, zostanie pani ze mną? Mamo gdzie jesteś do cholery?
-Dobrze. Dajcie mi dziesięć minut. A o mamę się nie martw. Przy nas jesteś bezpieczna.
-Boli, chlip – pociągnęła nosem
Lekarka zdecydowała się zostać, kobieta dała znak, że jest gotowa.
-Magda – zwróciła się do skołowanej bólem i zrozpaczonej brakiem matki dziewczynki – zaraz będzie lepiej, ale musimy cię zbadać.
-Mhy. Boję się. – znów się rozpłakała
-Już, cii – pogładziła delikatna dłonią po jej policzkach, pod nią wyczuła gorąc i łzy.
Koło 20 Magda z ręka w gipsie pod kroplówką pomału zaczęła dochodzić do siebie. Przy łóżku siedziała komisarz Ania.
-Hej i jak lepiej?
-Tak. A gdzie pani Edyta?
-Jestem – ten sam co do tej pory miły głos
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Ale musimy pogadać.
-To ja już uciekam – Ania
-Madzia od jak dawna miesiączkujesz?
-Od początku piątej klasy.
-Zawsze tak boli?
-Nie. Czasem mniej, czasem więcej.
-Teraz już nie powinno wcale boleć. Śpij, a jutro jak dobrze pójdzie wrócisz do domu.
-Ja nie mam domu. Posiedzi pani ze mną? Smutno mi i zimno.
Została przy niej.
Dziewczyna tego ranka spała długo. Nie czuła bólu, po raz pierwszy od ponad roku. W drugi dzień nic ją nie bolało. Na szafce przy łóżku znalazła prezent i liścik.
„Za to, że przetrwałaś. Edyta Kuszyńska
P.S. Nie budziłam Cię, tak słodko spałaś. Wracasz do dziadków. Rozmawiałam z nimi, będą koło 13”
Zbliżał się dzień urodzin dziewczyny. Na ręce gipsu już nie było. Była już prawdziwa wiosna. Wszystko kwitło, było kolorowo. Szkoła właśnie się skończyła. Teraz całe dnie spędzała z Kaśką. Chodziły nad zalew i cieszyły się sobą. Magda jednak coś czuła. Po kolejnych rozmowach z matka czuła, że po tym przyjeździe coś się zmieni w jej życiu. Tylko nie mogła wyczuć co się zmieni.
-Kochanie – odezwała się matka składając jej życzenia urodzinowe – a oto prezent od nas dla ciebie. Ponieważ skończyłaś szkołę pragniemy, abyś....
Otworzyła kopertę.
-Abyś przeniosła się do Londynu, do gimnazjum. Ale czemu wy mi to robicie? – ze zdziwieniem
-Bo to nie wszystko. Masz trzy letnia siostrę, Nikolę.
-Ale.... – zabrakło jej słów, nie wiedziała co powiedzieć. Z jednej strony się cieszyła, bo czuła, że odzyskała matkę, ale teraz musi się z tym kimś nią dzielić. Z kolei szkoła. Bała się, wiedziała, że tu ma przyjaciół, ma panią Anię z którą się jej rewelacyjnie rozmawia jak jej jest źle. Druga strona to chęć porządnego wykształcenia.
-Mamo? – odezwała się po jakiś pięciu minutach
-Tak?
-A do kiedy muszę się zdecydować?
-Do końca tygodnia.
-Muszę to przemyśleć i z kimś pogadać. A teraz lecę. Pa. A jak nie wrócę do dziesiątej to się nie martwcie, to znaczy, że zostałam na noc. Babci wie u kogo – pojednawczo wskazała na dom sąsiadki.
-Tak, tak. Wiem. Leć już.
Czas do końca tygodnia miną bardzo szybko. Magda zdecydowała się pojechać do Londynu. Spróbowała, spodobało się jej to, została tam do końca gimnazjum. . Zdawszy egzamin całą rodziną postanowili, że wrócą na stałe do Polski.
Była znów wiosna, tyle, że tym razem trzy lata później. Po starych urazach nie było już śladu, jedynie ręka czasem bolała. Jej przyjaźń z Kasią przetrwała próbę czasu i odległości. Obie się zmieniły. Magda nie dawno w swoje kasztanowe włosy „wpuściła” trochę słońca – zrobiła sobie złociste pasemka o dwa tony jaśniejsze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:19, 26 Maj 2008    Temat postu:

PaBia,Andzia ślicznie Wesoly czekam na CD......Madeline,kiedy ty coś dasz????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
fan



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WhiTe rOOm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:22, 26 Maj 2008    Temat postu:

Andzia, PaBia super WesolyWesoly również czekam na CD Wesoly
Gwiazda....zmobilizowałaś mnie xD Ostatnia część-gotowa Mruga

PRAWDZIWA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE
PART III

Kuba czuł się zagubiony jak nigdy dotąd. Gdy w końcu znalazł upragnione szczęście, był z kobietą, którą kochał nagle wszystko się rozpadło. Zaczynało już świtać. Całą noc spędził jeżdżąc po mieście w nadziei, że ją odnajdzie. Zmęczony, zrozpaczony. Nawet oddychanie sprawiało mu trudność. Ona była jego powietrzem, jej uśmiech, oczy, usta... bez niej nic nie miało już sensu.
Edyta wysiadła z samochodu. Nie wyglądała najlepiej...zapłakane oczy, rozmazany makijaż, ale to się teraz nie liczyło. Musiała uciec od wspomnień, marzeń, od niego.... Weszła do budynku, przed którym zaparkowała. Wynajęła pokój, w hoteliku, w którym już wcześniej bywała. Wzięła zimny prysznic. Chciała „zmyć” z siebie to wszystko. Czuła się „brudna” – zdradzona, oszukana, wykorzystana...
Tymczasem Kuba, dzięki zapasowym kluczom wrócił do mieszkania Edyty. Zobaczył nakryty stół, kwiaty i porozstawiane świece. Nie docierało do niego jak do tego wszystkiego doszło. Wszedł powoli do sypialni...jeszcze wczoraj, gdy obudził się a ona była przy nim. Jeszcze wczoraj szczęście było tak blisko. Już raz ją stracił, zawiódł, tym razem nie pozwoli jej odejść. Zaczął gorączkowo myśleć i szukać jakiś wskazówek, gdzie mogłaby pojechać. Podszedł do komody. Po kolei sprawdzał zawartość każdej szuflady. Na dnie ostatniej znalazł pudełko. Otworzył i zobaczył ich wspólne stare zdjęcia jeszcze z czasów studiów... z imprez, wyjazdów, wakacji. Przypomniał sobie o ich wspólnym wyjeździe do Sopotu. Z nieznanych nawet jemu samemu przyczyn postanowił tam pojechać. To serce nim kierowało. Jedyne co zabrał to zdjęcie, na którego odwrocie widniał napis „Razem- na dłużej niż na zawsze”. Poznał to pismo od razu staranne, pochyłe pismo należało do Edyty. Nie czekając dłużej wybiegł z domu i wsiadł do samochodu...
Zbliżał się wieczór. Edyta leżała na łóżku, patrząc jak krople deszczu spływają po szybie...Jedyne co czuła to ból. Ogromny, przeszywający na wskroś serce, dusze , umysł, ciało....Wyjęła spod poduszki zdjęcie Kuby...samotna łza spłynęła po jej twarzy. Zamknęła oczy i mimo woli przypomniała sobie jego twarz, pocałunki, dotyk...teraz już nie potrafiła się powstrzymać i rozpłakała się na dobre...Zasnęła na chwile, po czym znowu się obudziła cała drżąc. Znowu on. Nawet w snach go widziała....miała dosyć...wybiegła z pokoju. Dobiegła na plaże....cała zdyszana patrzyła przed siebie, jakby szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania w szumie fal. Usiadła nad brzegiem morza....ogarnął ją chłód.
Dochodziła już godzina 23.00, gdy czerwony samochód zaparkował przed hotelikiem, w którym pokój wynajęła Edyta. Kuba w pośpiechu wysiadł z samochodu, rozejrzał się i zauważył samochód Edyty. Wbiegł do środka.
Kuba: Dobry wieczór
Recepcjonistka: Dobry wieczór...w czym mogę pomóc?
Kuba: Szukam pewnej kobiety. Brunetka, ładna, szczupła...chciałbym się dowiedzieć, który pokój wynajęła.
Mówił w pośpiechu cały zdyszany, kobieta nie mogła go zrozumieć .
Recepcjonistka: Przykro mi, ale nie mogę panu udzielić takich informacji.
Kuba: Ale to bardzo ważne !!
Kobieta pokręciła jedynie głową nic nie odpowiadając.
Kuba: Błagam panią, musze ją zobaczyć !
Recepcjonistka: Jest już późno, zaraz zamykamy niech pan przyjdzie jutro!
Kuba wbiegał już po schodach, kiedy kobieta krzyknęła
Recepcjonistka : Kobieta, którą pan szuka wybiegła jakieś cztery godziny temu....
Kuba zawrócił.
Kuba: Wie pani dokąd pobiegła?
Recepcjonistka: Nie...nic nie mówiła...ale pobiegła w stronę plaży
Nie minęło 10 sekund a Kuby już w hotelu nie było. Choć nie znał dobrze Sopotu i biegł przed siebie, czuł ,że biegnie w dobrą stronę, czuł, że Edyta jest w pobliżu.
Gdy dotarł nad morze nie widział nic prócz odbicia księżyca w tafli wody. Wzrokiem szukał ukochanej.
Kuba: Edyta !!
Wołał ją....ale na próżno. Biegł wzdłuż plaży, zwątpił czy ją odnajdzie, odzyska ponownie.
Kuba: Edyta !!!
Poczuł się bezradny...prosił Boga, żeby pozwolił mu ją odnaleźć, przytulić i powiedzieć jeszcze raz jak bardzo ją kocha. Nagle...zobaczył ciało leżące nad brzegiem morza. Bez wątpienia była to kobieta. Wiatr delikatnie podwijał i odwijał brzeg jej sukienki, zakrywając i odkrywając jej nogi. Wyglądała jakby zapadła w głęboki sen. Kuba podbiegł do niej...po chwili zamarł.
Kuba: Edyta, kochanie ! Edytko obudź się proszę cię !
Była cała zimna. Kuba przytulił ją i pocałował. Edyta otworzyła z wysiłkiem oczy, gdy zobaczyła Kubę, chciała się wyrwać z jego ramion, ale nie miała tyle siły.
Edyta : Zostaw mnie....nie dotykaj mnie.
Mówiła szeptem, nie miała siły podnieść głosu.
Kuba: Ciiii...spokojnie. Edyta kocham cię ! Zawsze cię kochałem...teraz już wszystko będzie dobrze.
Ale ona go już nie słyszała, znowu zamknęła oczy ... Kuba zdjął kurtkę, przykrył nią Edytę i wziął ją na ręce. Postanowił zanieść ją do hotelu i zaopiekować się nią. Całą drogę patrzył jak śpi....była wycieńczona. Gdy byli już pod hotelem, Kuba zauważył, że recepcjonistka zamyka drzwi.
Kuba: Proszę poczekać ! Proszę nie zamykać!
Kobieta zobaczyła mężczyznę z kobietą na rękach. Otworzyła drzwi.
Recepcjonistka : Czy coś się stało ? Wezwać kartkę?
Kuba: Nie trzeba, tak się składa, że jestem lekarzem. Proszę mi tylko dać klucze od jej pokoju. Musi wypocząć.
Kobieta zaprowadziła go do pokoju Edyty.
Kuba: Dziękuje bardzo ii...przepraszam za kłopot.
Recepcjonistka: Nic się nie stało, gdyby coś się działo proszę dać znać.
Kuba kiwnął głową. Gdy kobieta wyszła położył Edytę na łóżku. Zobaczył swoje zdjęcie na poduszce. Poczuł się winny. Przez niego Edyta była w takim stanie... Zdjął jej przemoczone ubrania i okrył kocem. Usiadł na brzegu łóżka i trzymając jej rękę patrzył jak spała.
Pierwsze promyki słońca obudziły Kubę, który mimo woli zasnął. Spojrzał na Edytę. Oświecona twarz promieniami słońca sprawiała, że wyglądała jak anioł. Była jeszcze bardziej delikatna, krucha, ulotna niż zwykle. Pocałował ją delikatnie i zszedł na dół, po śniadanie. Wrócił z tacą, którą postawił obok łóżka i czekał.....Po chwili Edyta się obudziła. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż kilka godzin temu.
Edyta: Kuba ?? Co ty tutaj robisz ?!
Kuba: Kochanie spokojnie....przyjechałem, bo musze ci coś wyjaśnić...ale teraz musisz coś..
Nie zdążył dokończyć, bo Edyta mu przerwała.
Edyta: Nie musisz mi nic wyjaśniać....odejdź.
Przekręciła się na bok, niedowierzając temu co się dzieje...
Kuba: Musisz coś zjeść. Przyniosłem ci śniadanie.
Nastała chwila milczenia....
Kuba: Edytko, proszę cię. Zjedz coś i wysłuchaj mnie. To nie było tak jak myślisz !
Edyta: A jak ??!! Myślisz, że ślepa jestem ?!
Kuba: Do niczego między nami nie doszło. Nie wiem nawet kiedy Zośka weszła do tego cholernego pokoju i....
Edyta: Dzwoniłam do ciebie tyle razy ! Nie odbierałeś ! Myślałam, że coś się stało, a ty się z nią zabawiałeś w tym czasie !
Kuba: NIE ! Przywieźli nam kilka ofiar z wypadku, dlatego zostałem dłużej, czekając na wyniki jednego z nich, położyłem się i zasnąłem. SAM !! A ta cała reszta to jakaś farsa ! Gra Zośki !
Edyta spojrzała na niego pytająco...Kuba położył się obok niej.
Kuba: Nie mógłbym cię oszukać. Nie mógłbym cię zdradzić. Kocham cię.
Pocałował ją i objął. Edyta nic nie mówiła...po raz kolejny miała mętlik w głowie...tak bardzo chciała mu wierzyć... Leżeli tak dłuższą chwilę milcząc, nie musieli nic mówić. Jemu wystarczył jej dotyk, jej bicie jego serca.
W trakcie , gdy Edyta jadła śniadanie zadzwonił telefon Kuby.
Kuba: Tak słucham?
Treter: Kuba gdzie ty się podziewasz?
Kuba: ....Sory stary, ale ważne sprawy rodzinne, nie mogłem cię uprzedzić wcześniej.
Treter: Kuba jaja sobie ze mnie robisz? Potrzebujemy cię tutaj !
Kuba: Proszę cię...tylko dwa dni.
Treter: Gdzie ty właściwie jesteś?
Kuba: ....w Sopocie
Tretet: Jasna cholera...a wiesz może co się dzieje, z Edytą?
Kuba: Edyta....jest ze mną.
Treter: Rozumiem....widzę was oboje za dwa dni w szpitalu z powrotem ! I a ni minuty dłużej !
Kuba: Dzięki !
Odłożył telefon, pocałował ponownie Edytę. Zasnęli oboje...

Ciepłe dni....wiatr we włosach i promyki słońca na twarzy. Smak ust ukochanej osoby...szum morza i fal. Wspólne zachody słońca....namiętne noce i radosne poranki.

To nie sen. To dwa najpiękniejsze dni w ich życiu. Nic nie istniało, nic poza nimi, nic poza ich miłością. Te dwa dni dały im siłę, aby po powrocie stawić czoło wszystkim i wszystkiemu co mogłoby im zagrozić.


Rok później
W pięknie przystrojonym i wypełnionym po brzegi gośćmi kościele odbywał się ślub. Panna młoda w długiej, bajecznej białej sukni oraz pan młody stali przed ołtarzem....
Ksiądz: Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej
Edyta:Ja Edyta biorę Ciebie Kubo za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Po czym Kuba również mówi słowa przysięgi.
W tym samym momencie w drzwiach kościoła pojawia się Zosia. Miała już coś powiedzieć, kiedy złapał ją za rękę Bruno.
Bruno: Zosiu....zostaw ich w spokoju. Oni się kochają .
Zosia: A ja kocham Kubę ! Ona mi go zabrała ! Odbiła !
Bruno: Zosiu...przeznaczenia nie zmienisz, a oni są sobie przeznaczeni. Cokolwiek nie zrobisz oni i tak będą razem. Nie psuj im tego pięknego momentu.
Zosia spojrzała na Edyte i Kubę...łza spłynęła jej po policzku, Bruno miał racje. Wyszła szybko z kościoła, wsiadła do samochodu i odjechała.
Niecałą godzinę później ceremonia się skończyła. Kuba i Edyta wyszli wraz z gośćmi przed kościół. Zbierając wspólnie pieniądze, obrzucani ryżem czuli się szczęśliwi jak nigdy wcześniej.
Dni znowu były słoneczne i ciepłe...czy to przez słońce ? czy może to ich szczęście i miłość ? Cokolwiek to było, towarzyszy im nadal, i już nigdy ich nie opuści.




ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE :-]


Ostatnio zmieniony przez Madeline dnia Pon 21:23, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina18
Gość






PostWysłany: Pon 21:52, 26 Maj 2008    Temat postu:

Przepiękne Wesoly masz talent do pisania Wesoly
Powrót do góry
Asiulka
bywalec



Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:03, 26 Maj 2008    Temat postu:

aaa boskie !! Wesoly przeczytalam cale opowiadanie Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oalka
fan



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:13, 26 Maj 2008    Temat postu:

Madeline,dzięki ;* to było super Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
fan



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WhiTe rOOm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:15, 26 Maj 2008    Temat postu:

eee no z tym talentem, to ja bym nie przesadzała Bo dziewczyny mają większy Cool
ale ciesze sie,że sie komus podobało xD Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maluttka_:)
bywalec



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:30, 27 Maj 2008    Temat postu:

cudo...tego sie nie da opisać słowami....... :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22, 23  Następny
Strona 20 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin